Bardzo spokojne sesje piątkowa i wtorkowa mocno rozleniwiły inwestorów. Nic nie wskazuje, żeby środowa sesja miała przynieść zmianę. Dzień na warszawskim parkiecie zaczął się od spadków głównych indeksów. WIG otworzył się na poziomie 37635 pkt. co oznaczało 0,53-proc. przecenę. WIG 20 tracił jeszcze więcej bo 0,78 proc. co oznaczało wysokość 2156 pkt. W kolejnych minutach nasz parkiet odrobił część strat ale i tak po kwadransie notowań aż 16 spółek z indeksu WIG 20 wciąż pozostawało pod kreską. Najmocniej, ponad 2 proc., taniało GTC. Trzem rosnącym spółkom przewodziło PBG, które drożało o 1,3 proc. Indeksy mniejszych i średnich spółek na starcie radziły sobie trochę lepiej. Zaczęły od niewielkich zwyżek. Podobnie na plusie wystartował NCIndex. Po 15 minutach handlu obroty na szerokim rynku wynosiły 18 mln zł co sugeruje, że aktywność inwestorów nie będzie dzisiaj duża.
Na innych parkietach europejskich na otwarciu panowały mieszane nastroje. Giełda francuska i brytyjska zaczęły dzień w okolicach wtorkowych zamknięć. Niemiecki DAX spadał o 0,25 proc. Na większości rynków dominował kolor czerwony. Gorsze niż dzień wcześniej nastroje (mimo pozytywnego finiszu wtorkowej sesji za oceanem) to konsekwencja słabych danych makro, które w nocy napłynęły z Japonii. Kraj kwitnącej wiśni zmaga się ze spadającą produkcją przemysłową. W skali ostatnich dwunastu miesięcy skurczyła się aż o 4 proc. choć prognozy mówiły o 2-proc. spadku.
Z braku innych, świeżych danych makroekonomicznych uwaga inwestorów będzie skupiała się dzisiaj na zaplanowanej na godz. 11.00 aukcji bonów skarbowych we Włoszech. Apenińskie państwo chce zebrać 9 mld euro. Kolejną aukcje, nieco już mniejsza, zaplanowano na czwartek. Udane aukcje mogą poprawić nastroje na globalnych rynkach finansowych i pomóc giełdom w ostatnich dniach roku. Póki co na parkietach nie widać bowiem śladów tzw. „window dressing" czyli windowania notowań przez instytucje finansowe, żeby poprawić wyniki zarządzanych portfeli.
Na rynku walutowym po kilku dniach umacniania się złotego zapał graczy do kupowania naszej waluty zdaje się wyczerpywać. Kursy euro, dolara i franka w środę rano pokrywały się z zamknięciami z poprzedniego dnia i wynosiły odpowiednio: 4,4 zł, 3,3640 zł i 3,6 zł.