Ponad 1,6 proc. zarobili przeciętnie w poprzednim tygodniu inwestorzy z rynków rozwijających się. Od początku października indeks MSCI EM, który śledzi notowania giełd z tego regionu, zwyżkował o 5 proc., odrabiając sporą część spadków z wcześniejszych miesięcy (najmocniej tracił wiosną z powodu obaw o kondycję światowej gospodarki). Zniżka MSCI EM liczona od początku roku zmalała zatem do 1,55 proc. W bieżącym tygodniu może jeszcze się skurczyć.
Rosnący apetyt inwestorów na akcje firm z rynków emerging markets jest pochodną ożywienia w światowej gospodarce. Jako pierwsi skorzystali z tego inwestorzy z rynków dojrzałych. Giełdy amerykańska, francuska czy niemiecka w tym roku kilkukrotnie poprawiały już roczne maksima. W poprzednim tygodniu zgodnie wspięły się nawet na najwyższe poziomy w historii.
Paliwem do zwyżek stała się informacja, że Barack Obama, prezydent Stanów Zjednocznych, podpisał w środę (amerykańskiego czasu) ustawę zapobiegającą niewypłacalności tego państwa. Polityczny spór pomiędzy republikanami i demokratami trwał od kilku tygodni i skutecznie wstrzymywał inwestorów od kupowania akcji. Koniec pata zachęcił graczy do działania. Jako pierwsi do zakupów przystąpili inwestorzy z Ameryki Południowej. W czwartek dołączyli do nich gracze z Azji i Europy.
Popyt na akcje stymulowały też kolejne pozytywne informacje makroekonomiczne. Szczególnie rynki ucieszyła wiadomość, że w III kwartale chińska gospodarka była o 2,2 proc. większa niż kwartał wcześniej. Analitycy oczekiwali 1,9-proc. zwyżki. W skali roku chiński PKB powiększył się o 7,8 proc. Produkcja przemysłowa we wrześniu była o 10,2 proc. wyższa niż rok wcześniej, a sprzedaż detaliczna o 13,1 proc.
W reakcji giełda chińska w drugiej części tygodnia pięła się w górę, co pozwoliło jej odrobić większość strat z poniedziałku i wtorku. Jeszcze lepiej radziła sobie giełda w Bombaju, która po 3-proc. zwyżce (w skali tygodnia) ustanowiła w piątek kolejny roczny rekord, który równocześnie był rekordem wszech czasów.