Neutralny początek to pokłosie mieszanych nastrojów w Stanach Zjednoczonych i Azji. O ile na Wall Street sesja zakończyła się zwyżką S&P500 o 0,7 proc., to japoński Nikkei225 spadł o 1,3 proc. Od poziomów zbliżonych do wczorajszego zamknięcia rozpoczęły też dzisiejsze notowania giełdy zachodniej Europy, m. in. Francja, Wielka Brytania i Czechy.

Z technicznego punktu widzenia rodzimy WIG20 cały czas pozostaje w kanale wzrostowym, który budowany jest od połowy stycznia. Wczoraj indeks długą białą święcą oddalił się od ważnego poziomu 1900 pkt, co potwierdza średnioterminową przewagę byków na naszym rynku. Najbliższym celem byków jest strefa 1960-1975 pkt, wyznaczona przez lokalne dołki z listopada ubiegłego roku. Jeśli uda się pokonać te opory, kolejny zasięg to już okrągłe 2000 pkt. Gdyby już dziś miało dojść do tak dużego skoku WIG20 musiałby zyskać 2,9 proc., co w ostatnich tygodniach zdarzyło się dwukrotnie. Patrząc jednak na lokalne wykupienie sygnalizowane przez wskaźniki, warto być ostrożnym z tak wygórowanymi oczekiwaniami.

Najbliższym wsparciem dla indeksu blue chips jest 1900 pkt, zgodnie z zasadą, że opór po pokonaniu staje się wsparciem. Kolejna techniczna bariera to dolna granica wspomnianego kanału, która znajduje się na poziomie 1870 pkt.

Impulsów inwestycyjnych trudno będzie dziś szukać w kalendarium makroekonomicznym. Jedyne dane, które mogą dziś wpływać na rynek pochodzą z USA i zostaną opublikowane po południu. Mowa tutaj o wystąpieniu szefa Fed z Nowego Jorku (godz. 14.00), indeks Uniwersytetu Michigan (15.00) i wystąpienie szefa Fed z Bostonu (godz. 16.00). Istotne będzie również to, jak rozpoczną się notowania na Wall Street i co będzie się działo na głównych rynkach Starego Kontynentu.