Wczoraj na europejskich rynkach panowały fatalne nastroje. Niemal wszystkie indeksy zaliczyły mocne spadki. DAX stracił 2,3 proc. Podobny spadek zaliczył francuski CAC40. Nasz WIG20 stracił niecałe 2 proc. Dzisiejsza sesja ma dać odpowiedź czy była to tylko chwilowa słabość czy na rynkach rozpoczęła się korekta. Początek dnia nie daje jednoznacznie odpowiedzi. Indeks największych firm naszego parkietu rozpoczął dzień od 0,3 - proc. spadku sprowadzając tym samym indeks poniżej 2300 pkt.. Lepije zachowują się również inne europejskie indeksy. W Niemczech dzień zaczął się od 0,1 proc. wzrostu, Francja zaliczyła 0,4 proc. wzrost.

Nerwowo jest nie tylko w Europie. Wczoraj mocne spadki zaliczyły również indeksy amerykańskie. Indeks S&P 500 spadł o 1,43 proc. Z kolei Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł o 0,94 proc. Analitycy coraz częściej mówią, że na rynku amerykański rozpoczęła się już długo oczekiwana korekta. Sprzyjają jej słabe dane makroekonomiczne. Wiele obaw budzi przede wszystkim kondycja chińskiej gospodarki. W środę na rynku pojawiły się kolejne informacje wskazujące na pogarszające się sytuacje chińskich finansów publicznych.

Przykład z Europy i Stanów Zjednoczonych wzięli również inwestorzy w Azji. Nikkei podczas ostatniej sesji stracił 1,22 proc. Spadkom sprzyjała informacja o rekordowym deficycie handlowym Japonii, który na koniec marca wyniósł 83,4 mld dolarów. Podobny spadek jak Nikkei zaliczył jednak także Kospi.

Nadzieję, że dzisiejszy dzień przyniesie odreagowanie ostatnich spadków inwestorzy upatrują w danych makro. Dziś poznamy m.in. dane o produkcji przemysłowej w naszym kraju. Po południu także seria cotygodniowych danych z amerykańskiego rynku pracy w tym m.in. dane o liczbie nowozarejestrowanych bezrobotnych.

Dane te mogą rozruszać również inwestorów na rynku walutowym. Na razie złoty nieznacznie umacnia się wobec dolara o 0,2 proc. Za amerykańską walutę trzeba płacić 3,15 zł. Euro jest wyceniane na 4,11 zł.