Część analityków wierzyła, że po okazałych poniedziałkowych wzrostach inwestorzy pójdą za ciosem i indeksy warszawskiej giełdy zaliczą kolejny udany dzień. Jak się jednak okazało emocji było jak na lekarstwo, w szczególności w przypadku największych spółek.
WIG20 zaczął notowania od 0,1 – proc. przeceny. Nadzieje na to, że inwestorzy powrócą do zakupów były jednak dość spore, gdyż od wzrostów dzień zaczęły inne europejskie parkiety. Kluczowym fragmentem pierwszych godzin sesji były odczyty indeksów PMI dla przemysłu z czołowych gospodarek. Jak się jednak okazało nie były one w stanie wywołać większego zamieszania na rynku. Przede wszystkim dlatego, że w większości okazały się one zgodne z oczekiwaniami. Po tych publikacjach emocje na GPW praktycznie się skończyły. Inwestorzy w Warszawie pozostali obojętni na wzrosty na innych rynkach. WIG20 praktycznie przez cały dzień oscylowała w granicach poniedziałkowego zamknięcia. Każda próba bardziej wyraźnego ruchu kończyła się niepowodzeniem. Patrząc na obroty rynkowe nie jest to jednak wielkim zaskoczeniem. Na całym rynku wyniosły one zaledwie 600 mln zł co jest wyjątkowo słabym wynikiem. Niewielka zmienność indeksu największych spółek oraz niska aktywność świadczyć może o tym, że z handlu zrezygnowali przede wszystkim inwestorzy zagraniczni. Zdaniem analityków czekają oni na bardziej zdecydowane sygnały do działań. Być może wtedy WIG20 zanotuje większe zmiany. Wtorkową sesją zakończył bowiem symbolicznym 0,01 – proc. wzrostem. Zdecydowanie lepiej poradziły sobie średni i małe firmy. mWIG40 zyskał prawie 1,4 proc. zaś WIG250 urósł o 0,56 proc.
Pozytywne nastroje utrzymały się do końca dnia na innych europejskich rynkach. Niemiecki DAX w momencie zamknięcia handlu w Warszawie zyskiwał 0,4 proc. Francuski CAC40 rósł o 0,7 proc. zaś londyński FTSE100 był 0,8 proc. nad kreską.