Tacy potentaci światowych finansów jak m.in. nowojorski JPMorgan Chase,czy brytyjski HSBC mogą z tego powodu potrzebować łącznie nawet 870 miliardów dolarów, oszacowali analitycy firmy Alliance Bernstein, ale według obliczeń ich konkurentów z londyńskiego banku Barclays może to być tylko 237 mld dolarów.
Rozpiętość jest tak duża, ponieważ propozycja globalnego nadzoru (Financial Stability Board) uwzględnia różne warianty potrzeb pożyczkodawców. Ich aktywa przekraczają 21 bilionów dolarów i nawet niewielkie zmiany w tym scenariuszu przekładają się na wielkie liczby.
- Kierunek jest jasny i jest też oczywiste, iż mówmy o dużych pieniądzach - wskazuje Emil Petrov z londyńskiego biura Nomura International. Jego zdaniem mniej oczywiste jest jak ten problem zostanie rozwiązany, gdyż harmonogram określony przez nadzorców wybiega daleko w przyszłość.
FSB chce ograniczyć straty jakie światowej gospodarce może wyrządzić bankructwo kluczowego banku. Dlatego chce wymusić na bankach by wyemitowały więcej papierów dłużnych, aby w razie kłopotów mogły je odpisać i ułatwić proces dokapitalizowania. Zgodnie z obecnymi regułami odpisanie strat na długu uprzywilejowanym wymaga wszczęcia procedury upadłościowej, co wiązałoby się z wielkimi stratami dla światowego systemu gdyby coś takiego trafiło się bankowi o statusie globalnym. Właśnie czegoś takiego doświadczył amerykański bank Lehman Brothers Holding w 2008 r. na skutek czego rządy w różnych krajach musiały uruchomić pieniądze podatników by ratować zagrożonych pożyczkodawców.
FSB swoją propozycję przedstawi za kilka tygodni podczas spotkania G20 w Brisbane (Australia). Globalny nadzorca proponuje aby w 27największych bankach dług absorbujący straty i kapitał stanowiły 16-20 proc. aktywów ważonych ryzykiem.. Chodzi o to by straty obciążały inwestorów a nie podatników.