W trakcie aktualnego rynku byka słowo „rekord" jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Wszystko za sprawą zachowania głównych indeksów: Dow Jones Industrial Average, S&P 500 oraz Nasdaq z dnia na dzień biją kolejne maksima. Analitycy BofA Merrill Lynch zauważyli jednak, że pod wieloma względami aktualna hossa wcale nie jest rekordowa.
Do rekordowej kapitalizacji jeszcze daleko
Na koniec zeszłego roku kapitalizacja wszystkich spółek notowanych na amerykańskich giełdach wynosiła 19,4 tryliona dolarów, czyli o 122 proc. więcej niż w dołku z marca 2009 r. (8,3 tryliona dolarów). BofA Merrill Lynch podaje, że aktualna kapitalizacja giełd stanowi 111 proc. amerykańskiego PKB. Do rekordowego poziomu wciąż daleko - najwyższy wynik ustanowiono przed pęknięciem bańki internetowej, dokładnie w 1999 r. kiedy kapitalizacja amerykańskich giełd stanowiła aż 127 proc. PKB.
S&P500 oraz inflacja
Analitycy zauważyli także, że w ujęciu realnym, czyli po uwzględnieniu inflacji S&P500 jeszcze nie ustanowił rekordu. Sytuację obrazuje skorygowany o inflację wykres S&P500 obejmujący lata 1871-2015 (patrz załącznik). W analizowanym okresie S&P500 co dwa lata generował ujemną stopę zwrotu. Historia pokazuje, że po ustanowieniu lokalnych szczytów w 1907, 1929 oraz 1968 r. rynek potrzebował od 20 do 30 lat aby osiągnąć kolejny rekord. Ostatni lokalny szczyt notowań S&P500 ustanowił w sierpniu 2000 r. czyli niecałe 15 lat temu. Aktualnie w ujęciu realnym S&P500 znajduje się 4 proc. poniżej historycznego rekordu. Michał Błasiński