Mimo całkiem sprzyjającego otoczenia, inwestorzy nie tylko nie podjęli żadnej próby odwrócenia niekorzystnego biegu rynkowych wydarzeń, ale z każdą kolejna godziną przewaga podaży była coraz bardziej zauważalna. WIG20 zatrzymał się dopiero 1,06 proc. pod kreską, lądując w okolicach tegorocznego dołka. To niestety dobitnie świadczy o słabości naszego rynku, którego nie ma właściwie kto bronić. Warto zauważyć, że przecena indeksów w Warszawie kontrastowała z kolorem zielonym na zachodnioeuropejskich rynkach akcji. Krajowi inwestorzy pozostali obojętni na pozytywne impulsy z rozwiniętych rynków akcji, gdzie nie brakowało chętnych do akumulowania akcji zachęconych perspektywą rozszerzenia programu skupu aktywów przez EBC. W rezultacie główne wskaźniki giełdowe we Frankfurcie czy Paryżu nie miały większych problemów, by zamknąć się na plusach.