Można temu zaradzić
– Ostatnie zamieszanie na rynku walutowym jest naturalnym przyczynkiem do ponownego zastanowienia się nad tematyką ryzyka kursowego. Przedsiębiorcy zazwyczaj wybierają jeden z dwóch systemów zabezpieczenia – mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej (KIG). I jak wskazuje, pierwszy, zwany często naturalnym, polega na możliwie najpełniejszym spasowaniu przychodów i płatności wykonywanych w walucie.
– Oczywiście ze względu na specyfikę prowadzonej działalności zazwyczaj nie jest możliwe pełne zrekompensowanie owych strumieni. Zwykle chodzi bowiem o działalność eksportową z nadwyżką przychodów walutowych (gdzie często, owszem, jest potrzebny komponent importowy, ale w zdecydowanie mniejszych rozmiarach niż strumień eksportu) lub importową, gdzie nierównowaga może być jeszcze silniejsza – jednak mówiąc żartobliwie, działa w drugą stronę. Uzupełnieniem powyższego sposobu jest dzielenie strumieni przychodów lub płatności walutowych na drobne porcje, płacone w różnych okresach. Wtedy przeciętny uzyskiwany kurs okazuje się zdecydowanie bardziej stabilny niż w przypadku realizacji pojedynczych dużych płatności, gdzie łatwo o kurs bardzo korzystny, ale też i o kurs mocno niesprzyjający wynikowi przedsiębiorcy – tłumaczy Soroczyński.
Drugi rodzaj zabezpieczeń, również łatwo osiągalny dla przedsiębiorców, oferowany jest przez podmioty finansowe w postaci sprzedaży lub kupna waluty w transakcjach terminowych. – W jej ramach można, po znanym z góry kursie, zakupić lub sprzedać porcję waluty z dostawą i płatnością w przyszłości (np. za miesiąc, kwartał czy pół roku). Choć kurs zazwyczaj różni się od aktualnego (i jest w sposób zrozumiały komentowany jako mniej korzystny niż dziś), to pozwala na ustalenie z góry parametrów transakcji i wycenę, czy realizacja dostaw lub zakupy towarów i usług w przyszłości są dla przedsiębiorcy opłacalne – wyjaśnia ekspert KIG.
Aktualne wyzwanie
Przypomina też, że dla bardziej wymagających odbiorców istnieją na rynku również inne zabezpieczenia, jak choćby opcje. Przy ich stosowaniu warto jednak pamiętać, by wybierać jedynie te najprostsze, zabezpieczające przed ryzykiem.
– Przedsiębiorcy powinni zdecydowanie unikać instrumentów, gdzie wkomponowany jest element ryzyka cedowanego na nich. Wystarczy przypomnieć nieodległy problem z opcjami, gdzie przedsiębiorcy ponieśli bardzo poważne koszty związane z przejęciem na siebie ryzyka zmiany kursu (tak zbudowane instrumenty były zachwalane jako istotnie tańsze od tych „zwykłych" zawierających jedynie zabezpieczenie) – przestrzega Piotr Soroczyński.
Kursy walut są zmienne, co nie znaczy, że zmienne muszą być również wyniki naszych eksporterów. Warto zabezpieczyć się przed ryzykiem walutowym, szczególne teraz, w dobie rozpoczynających się na dobre wojen handlowych między Stanami Zjednoczonymi a Chinami oraz USA a Unią Europejską.