Rząd Białorusi prowadzi rozmowy z rosyjskimi bankami o refinansowaniu zaciągniętych tam kredytów, poinformował Jurij Seliwierstow minister finansów Białorusi. W tym roku Mińsk musi zapłacić zagranicznym kredytodawcom 3,6 mld dolarów odsetek od zaciągniętych kredytów. Z tego 2 mld dol. zostały zapłacone pieniędzmi z emisji euro obligacji przeprowadzonej na początku lata.
Czytaj także: Białoruś: Po 100 tysięcy dolarów dla strajkujących zakładów
Pozostaje 1,6 mld dol. których reżim nie ma i chce dostać w bankach rosyjskich prolongatę spłaty lub jej rozłożenie na dłuższy okres. Pod 26-letnimi rządami Aleksandra Łukaszenki kraj coraz bardziej się zadłużał, a ponieważ nie realizował reform uzgodnionych z międzynarodowymi instytucjami finansowymi jak MFW czy Bank Światowy, kilka lat temu odmówiły one dalszego wsparcia.
Pozostała Rosja, która też coraz mniej chętnie pożyczała sąsiadowi. W minionym roku Rosjanie nie zgodzili się wydłużyć do 35 lat czas spłaty przez Białoruś kredytu zaciągniętego na budowa przy litewskiej granicy elektrownię atomową.
W 2019 roku Mińsk oczekiwał także od Moskwy 630 mln dolarów w postaci pożyczki międzyrządowej i kolejnych 200 mln dolarów ostatniej transzy w ramach programu pomocowego z Eurazjatyckiego Funduszu Stabilizacji i Rozwoju (EFZR). Ale ani pierwszego, ani drugiego pakietu pomocy Aleksandr Łukaszenko się nie doczekał.