Skromny najemnik

Szef hazardowego giganta. Ma dyplom magistra pedagogiki specjalnej i lata doświadczenia w... służbach specjalnych. Prywatnie uwielbia jazdę na rowerze i pływanie

Publikacja: 17.11.2007 02:43

Skromny najemnik

Foto: Rzeczpospolita

Prezes Totalizatora Sportowego nie ma żyłki hazardzisty. – Gram rzadko, głównie wtedy, gdy zaglądam do kolektur, żeby zobaczyć, jak wygląda obsługa klienta w różnych miejscach. Do kasyn czy salonów gier nie chodzę wcale – przyznaje Jacek Kalida.

W Dużego Lotka najwięcej udało mu się trafić trójkę. – Na szczęście. Gdybym jako prezes spółki wytypował szóstkę, wszyscy zaczęliby wietrzyć jakiś przekręt – śmieje się.

Kalida do Totalizatora trafił w czerwcu ubiegłego roku jako pełnomocnik zarządu, dla którego opracowywał koncepcję poprawy działania TS. We wrześniu został prezesem spółki generującej rocznie ponad 2 mld zł sprzedaży. Mimo że wcześniej nie miał do czynienia z biznesem hazardowym.– Cóż mogę powiedzieć? Zna pani moją przeszłość. Zaproponowano mi funkcję pełnomocnika w TS, gdyż doskonale umiem wyciągać wnioski z różnych dokumentów – mówi enigmatycznie.

Przeszłość, o której wspomina prezes, to wieloletnia praca w Urzędzie Ochrony Państwa, wywiadzie skarbowym oraz jednostce specjalnej GROM. – Nauczyłem się tam szybkiego podejmowania decyzji oraz konsekwencji. A główną wadą działalności wielu menedżerów jest właśnie nieumiejętność decydowania. Ja tego problemu nie mam – podkreśla.

Jakie decyzje udało mu się podjąć przez rok, by poprawić funkcjonowanie spółki? Do najgłośniejszych należy wprowadzenie trzeciego losowania Dużego Lotka. Efekty kolejnych poznamy w przyszłym roku. – Gdyby to ode mnie zależało, uruchomiłbym nową grę choćby jutro. Niestety jest to ogromne przedsięwzięcie logistyczne, które wymaga czasu – zaznacza.Kalida potrafi też wywieść w pole konkurencję. Podczas gdy wszyscy byli przekonani, że TS wprowadzi wideoloterie, spółka pracowała nad Keno, którego losowania będą się odbywać co pięć minut. – Wideoloterie wchodziły w grę, gdyby zmieniono ustawę hazardową i obniżono podatek od tej gry. Keno zaś było naszym pewniakiem – wyjaśnia.

Praca zajmuje prezesowi 12 – 13 godzin dziennie. Czasu wolnego ma więc niewiele. Pozostają weekendy – dla dzieci i dla roweru. Kalida ma dwóch synów w wieku 9 i 14 lat. Sam w tym roku skończył 41 lat.

Nie lubi lansować się w mediach, dlatego niechętnie opowiada o sobie. Ożywia się pytany o spółkę i jej wyniki. – Jestem najemnikiem, mam zadanie do wykonania i staram się to robić jak najlepiej. Wolę, żeby o Totalizatorze patrzyło się przez pryzmat osiągnięć spółki, a nie poprzez osobę – wyjaśnia.

Czy obawia się tego, że nowa władza wymieni prezesa powołanego za rządów PiS? – Nie jestem związany z żadną partią. Mam nadzieję, że to będzie decyzja merytoryczna, a nie polityczna. A jeśli przyjdzie mi odejść? Nawet się jeszcze porządnie nie rozpakowałem, w gabinecie mam niewiele rzeczy, więc szybko się spakuję – mówi.

Prezes Totalizatora Sportowego nie ma żyłki hazardzisty. – Gram rzadko, głównie wtedy, gdy zaglądam do kolektur, żeby zobaczyć, jak wygląda obsługa klienta w różnych miejscach. Do kasyn czy salonów gier nie chodzę wcale – przyznaje Jacek Kalida.

W Dużego Lotka najwięcej udało mu się trafić trójkę. – Na szczęście. Gdybym jako prezes spółki wytypował szóstkę, wszyscy zaczęliby wietrzyć jakiś przekręt – śmieje się.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku