Przyjęcie euro owiane tajemnicą

Rząd nie chce podać daty wejścia do strefy euro. Zwleka, obawiając się, że Polsce nie uda się szybko spełnić kryteriów pozwalających na zastąpienie złotego wspólną walutą

Publikacja: 14.02.2008 01:37

Data wejścia Polski do euro nieprędko zostanie podana. Minister finansów Jacek Rostowski po spotkaniu z Radą Polityki Pieniężnej stwierdził lakonicznie, że Polska będzie czekać na odpowiedni moment do wejścia do mechanizmu kursowego ERM II. Tymczasem już w lutym Polska może przestać spełniać jedno z podstawowych kryteriów zmiany waluty – niskiej inflacji. Zdaniem niektórych ekonomistów może to nadwątlić wiarę inwestorów w determinację rządu do przyjęcia euro.

Obecnie maksymalny poziom inflacji wymagany od krajów, które chciałyby wejść do euro, wyniesie w lutym ok. 2,9 – 3 proc. proc. Tymczasem w tym miesiącu średni wzrost cen w Polsce za 12 miesięcy prawdopodobnie przekroczy 3 proc. (według metodologii stosowanej przez UE).

Minister Rostowski i prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek zgodnie zapewniali wczoraj, że taka sytuacja nie będzie trwała długo, a tempo wzrostu cen w Polsce w końcu zacznie się obniżać. Mają na to jeszcze kilka lat. Ale niektórzy ekonomiści podkreślają, że jeżeli rząd nie podaje jasnej strategii przystąpienia do euro, to wzrost inflacji już teraz może być negatywnie odebrany przez rynek i wpłynąć na rynkowe stopy procentowe.

4,1 proc. wyniosła inflacja w styczniu – wynika z ankiety „Rz” wśród ośmiu ekonomistów

Tak twierdzi główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak. Podkreśla on, że z resortu finansów i NBP nadchodzą sprzeczne sygnały. Ministerstwo zapewnia, że chce spełnić wszystkie konieczne warunki, a tymczasem inflacja przekracza wymagany poziom, a wiceprezes banku centralnego in spe Witold Koziński mówi, że do euro Polska nie powinna się spieszyć (tak powiedział w ubiegły piątek). Może to doprowadzić do wzrostu rynkowych stóp procentowych, bo zmniejszy to szansę na to, że za kilka lat stopy będą w Polsce tak niskie jak w strefie euro. W efekcie zwiększy to koszty pozyskiwania pieniądza i utrudni reformowanie finansów publicznych.

W podobnym tonie wypowiada się ekonomista BRE Banku Ernest Pytlarczyk. – Inwestorzy zaczną grać na dekonwergencję. Oznaczać to może osłabienie złotego, wzrost inflacji i stóp procentowych.

Ale nie wszyscy ekonomiści rysują czarny scenariusz. – Rynek już od dawna spodziewał się, że Polska przestanie niedługo spełniać kryterium inflacji, dlatego nie spodziewam się żadnych negatywnych reakcji – mówi główny ekonomista Raiffeisen Banku Jacek Wiśniewski.

Z kolei Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku i były szef zespołu ekonomistów NBP przygotowujących raport banku o euro z 2004 r., popiera strategię rządu o nieinformowania o planowanej dacie wejścia do euro. Jego zdaniem spowolnienia gospodarcze na świecie, rosnące żądania płacowe i perspektywa wyborów w 2011 r. utrudniają określenie, kiedy Polska będzie w stanie spełnić wszystkie kryteria z Maastricht. Z kolei zbyt pochopne ogłoszenie daty wejścia do strefy euro mogłoby bardzo poważnie podkopać zaufanie rynków do deklaracji rządu.

prof. Marian Noga, członek Rady Polityki Pieniężnej

Rz: Czy jest zagrożenie, że Polska przez długi czas nie będzie spełniać kryterium inflacyjnego przystąpienia do strefy euro?

prof. marian noga: Musimy się trzymać ściśle naszego celu inflacyjnego, który jest określony na 2,5 proc. Analitycy NBP spróbowali zrobić prognozę inflacji bazowej w grudniu 2008 r. – nie uwzględniającą cen żywności i paliw – i wyszedł im wynik dosyć poważny – 3,7 proc. Do tego trzeba dodać wzrost cen żywności i paliw. Nawet jeżeli będzie on zerowy, to inflacja konsumencka będzie wysoka. Myślę, że uda się sprowadzić inflację do poziomu 2,5 proc. dopiero w 2009 r., może w pierwszym półroczu.

Mówił pan już wielokrotnie, że będą do tego potrzebne jeszcze dwie podwyżki stóp procentowych. Wielu ekonomistów zwraca uwagę, że zbyt daleko idące podwyżki mogłyby doprowadzić do nadmiernego umocnienia złotego.

Rzeczywiście uważam, że są potrzebne jeszcze dwa ruchy. Silny złoty pomaga ograniczać inflację. A fundamentalnie nie ma przesłanek do gwałtownego umocnienia złotego. Aprecjacja jest raczej pełzająca. Natomiast uważam, że spowolnienie gospodarcze w Polsce nie będzie duże i nie wystarczy do wyeliminowania napięć inflacyjnych. Jest też drugi, ważniejszy argument. Inflacja wynosi w Polsce 4 proc., główna stopa NBP 5,25 proc., a zatem realna stopa wynosi 1,25 proc. i ona nie zmieniła się specjalnie w ostatnim okresie. Przyjmuje się często, że na świecie banki centralne chciałyby mieć tę stopę na poziomie ok. 2 proc.

Z NBP i resortu finansów dochodzą sprzeczne sygnały dotyczące euro. Witold Koziński mówił, że nie trzeba się do niego spieszyć. Co pan na to?

Kiedyś RPP w każdym komunikacie stwierdzała, że należy stworzyć warunki do wprowadzenia euro jak najszybciej. Moje zdanie się nie zmieniło. Powinniśmy przyjąć euro tak szybko, jak to tylko możliwe. Natomiast mówienie przez przedstawicieli NBP, że do euro nie ma co się spieszyć, i jednocześnie sugerowanie możliwości interwencji walutowych jest nieprofesjonalne.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

i.morawski@rp.pl

Data wejścia Polski do euro nieprędko zostanie podana. Minister finansów Jacek Rostowski po spotkaniu z Radą Polityki Pieniężnej stwierdził lakonicznie, że Polska będzie czekać na odpowiedni moment do wejścia do mechanizmu kursowego ERM II. Tymczasem już w lutym Polska może przestać spełniać jedno z podstawowych kryteriów zmiany waluty – niskiej inflacji. Zdaniem niektórych ekonomistów może to nadwątlić wiarę inwestorów w determinację rządu do przyjęcia euro.

Pozostało 91% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu