Resorty muszą zdecydować, które z ich wydatków są niezbędne, a z których mogą zrezygnować, aby znaleźć oszczędności. Odpowiedź ma trafić na biurko ministra finansów Jacka Rostowskiego jutro.
Rostowski wyklucza możliwość utrzymania dotychczasowego tempa wzrostu wydatków budżetowych – w tym roku nominalnie rosną one w tempie 12,8 proc. A co za tym idzie, rośnie także zadłużenia skarbu państwa – wczoraj ogłoszono, że w 2007 roku zwiększyło się ono o ponad 23 mld zł, czyli 4,8 proc. Głównie rósł dług krajowy – o 28,1 mld zł (o 8 proc.), zagraniczny obniżył się o 5,1 mld zł (o 4 proc.).
Nie da się jednak ciąć wydatków i obniżać potrzeb pożyczkowych państwa, a jednocześnie wprowadzać zapowiadane reformy, szczególnie podatkowe. Zwłaszcza przy ciągle rosnących apetytach poszczególnych ministrów, którzy chcą większych pieniędzy na wynagrodzenia, zakup nowego sprzętu i inwestycje związane z pomocą unijną.
– Trzeba powiązać oczekiwania poszczególnych resortów z działaniem programowym rządu – wyjaśnił Michał Boni, podsekretarz stanu w kancelarii premiera. – W przyszłym roku zaczną obowiązywać dwie stawki PIT 18 i 32 proc., co według szacunków ministerstwa finansów spowoduje obniżenie wpływów do budżetu o 8,6 mld zł. Poza tym rząd zamierza ograniczać deficyt finansów publicznych, a to wszystko zmusza do ograniczania wydatków.
– Nie ma jeszcze konkretnych limitów – wyjaśnił Jakub Lutyk, rzecznik resortu finansów. – Wzrost wydatków będzie niższy, ale zależny od dziedziny i ministerstwa – dodał. Dopiero pod koniec pierwszego półrocza poznamy szczegółowe zalecenia dotyczące poziomu wydatków ministerstw i instytucji rządowych na przyszły rok.