Skąd ta różnica i czy znaczenie wskaźnika HICP w miarę naszego zbliżania się do przyjęcia wspólnej waluty europejskiej będzie rosnąć? Czym się różni europejski „zharmonizowany wskaźnik” inflacji (HICP) od „zwykłego” wskaźnika GUS? W krajach europejskich istniały znaczne różnice w sposobie konstruowania i klasyfikacji koszyka dóbr i usług konsumpcyjnych, w sposobie uwzględniania zmian ich jakości. To skłoniło do podjęcia próby ujednolicenia metodologii w całej UE, aby dane były w jak najwyższym stopniu porównywalne. Ich wynikiem jest właśnie wskaźnik zharmonizowany. Metodologia jego liczenia jest ujednolicona, ale dla każdego kraju obliczany jest inny koszyk dóbr i usług. HICP zakłada znacznie mniejszy udział żywności w koszyku inflacyjnym (15,8 proc. wobec 25,7 proc. w koszyku GUS) oraz wydatków na mieszkanie (15,3 proc. wobec 18,1 proc.), natomiast większy udział kosztów transportu (15,7 proc. względem 9,25 proc. w GUS). Znaczenie miary europejskiej będzie rosnąć wraz z przybliżaniem się Polski do przyjęcia euro. Kraje planujące taki krok muszą spełniać tzw. kryteria konwergencji z Maastricht, a kryterium inflacyjne dopuszcza do strefy euro państwa z inflacją HICP nie wyższą niż 1,5 pkt proc. powyżej średniej dla trzech krajów UE o średnio najniższej inflacji w poprzednich 12 miesiącach. W marcu ten wskaźnik wynosił nieco powyżej 3,2 proc. (średnia dla Polski z ostatniego roku), więc z minimalnym marginesem wciąż spełniamy to kryterium. Wkrótce, kiedy do średniej będą wchodzić coraz wyższe wartości, polski wskaźnik inflacji zapewne znajdzie się powyżej wartości referencyjnej. Będzie to argument dla RPP, aby obniżać inflację, gdyż bieżące decyzje rady będą oddziaływać na poziom cen, kiedy będziemy już (prawdopodobnie) oceniani według poziomu HICP. Pewnym pocieszeniem jest to, że inflacja rośnie w całej UE – w marcu wyniosła aż 3,8 proc. (w strefie euro 3,6 proc.), zatem także poziom referencyjny się podniesie. Jednak to niewielkie pocieszenie – czekają nas kolejne podwyżki cen regulowanych, coraz wyraźniej na inflację wpływać będą rosnące stawki za energię, a także wzrost płac – najprawdopodobniej więc RPP będzie musiała znów podnieść stopy, aby nasza inflacja nie przeszkodziła przyszłemu przyjęciu euro.

Marcin Mrowiec, starszy ekonomista Pekao