Jak dowiedziała się „Rz”, nowe propozycje rosyjskiego Gazpromu pojawiły się w trakcie dotychczasowych wstępnych rozmów z naszym monopolistą Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem (PGNiG). Chodzi o zmianę tzw. kontraktu jamalskiego, który zawarto w 1993 r. przy okazji budowy gazociągu tranzytowego przez Polskę.
Zamiast planowanych 7,5 mld m sześc. gazu rocznie Polska miałaby kupować 10 mld (czyli przy dzisiejszych cenach gazu chodziłoby o dodatkowe 750 mln dolarów rocznie) – w okresie do 2014 roku, a w kolejnych ośmiu latach import jeszcze wzrósłby. Przyjęcie tej „oferty” oznaczałoby rezygnację z budowy gazoportu lub rurociągu do Danii, które miały nasz kraj częściowo uniezależnić od rosyjskich dostaw. – Ta propozycja nie powinna dziwić, strona rosyjska chce najwyraźniej po raz kolejny skorzystać z okazji, czyli niekorzystnej sytuacji, w jakiej Polska znalazła się jako importer gazu – mówi „Rz” były prezes PGNiG Andrzej Lipko.
[wyimek]50 proc. zapotrzebowania Polski na gaz pokrywa teraz Gazprom [/wyimek]
Sama spółka nie chce komentować informacji „Rz”, ale ostateczne ustalenia zapadają i tak na poziomie rządowym. Rosjanie postanowili powiązać negocjacje PGNiG i Gazpromu w sprawie dodatkowych dostaw gazu na ten rok ze zmianą umowy jamalskiej.
Wszystko z powodu styczniowej wojny między Ukrainą a Rosją, która wyeliminowała z rynku pośrednika dostarczającego 18 proc. zapotrzebowania Polski na gaz – spółkę RosUkrEnergo. To właśnie RUE miało nam sprzedać w tym roku 2,5 mld m sześc. gazu, a jedyną firmą, która może ją zastąpić, jest GazpromExport. PGNiG uzgodnił z nią nawet już warunki umowy, ale nie ma to większego znaczenia. Bo nie wejdzie ona w życie, dopóki nie zapadną ostateczne ustalenia zmian w umowie jamalskiej.