Rządowe cięcia urzędników

Zatrudnienie w administracji ma być mniejsze o 10 procent. I tańsze o 8 procent. Zmiana nie dotyczy samorządów

Aktualizacja: 14.08.2009 17:42 Publikacja: 14.08.2009 05:40

Warszawa. Praski USC

Warszawa. Praski USC

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Do końca przyszłego roku ma się zmniejszyć zatrudnienie w administracji rządowej, ZUS, KRUS, NFZ, agencjach rządowych i innych funduszach celowych co najmniej o 10 proc. Zmiana nie dotyczy samorządów – wynika z projektu ustawy "o racjonalizacji zatrudnienia w państwowych jednostkach budżetowych i niektórych innych jednostkach sektora finansów publicznych", do którego dotarła ”Rz”. Rząd wysłał go właśnie do konsultacji społecznych.

Każdy szef ministerstwa, urzędu wojewódzkiego, agencji rządowej czy funduszu ma do 1 lutego przekazać premierowi informację, ilu zatrudnia ludzi, na ilu etatach i ile wynosi u niego fundusz płac oraz ”o liczbie pracowników objętych racjonalizacją”. Cięcie powinno uwzględniać ”konieczność zwiększenia efektywności wykonywania przez jednostkę zadań i zmniejszenia środków wydatkowanych na wynagrodzenia w tej jednostce”.

Tak ma się zacząć rządowy plan racjonalizacji zatrudnienia w administracji w 2010 i 2011 r. Jego efektem mają być oszczędności dla sektora finansów publicznych: 0,27 – 0,43 mld zł w 2010 r., ok. 1,26 mld zł w 2011 r. i ok. 1,2 mld zł w dwóch kolejnych latach.

– Ryzykowne jest równe cięcie zatrudnienia administracji – uważa Irena Herbst, ekspert PKPP Lewiatan i była wiceminister gospodarki.

– Firmy zwalniają pracowników, bo mają mniejsze zamówienia i produkcję. A część administracji w kryzysie może mieć więcej zadań.

Rząd przewiduje zamrożenie funduszu wynagrodzeń w administracji do końca 2011 r. na poziomie 92 proc. funduszu z tego roku. Ten zapis nie oznacza automatycznego zamrożenia płac dla wszystkich, tylko manewrowanie w jego granicach. Według szacunków autorów projektu (Kancelaria Prezesa Rady Ministrów) pracę może stracić ok. 31,6 tys. osób z ponad 358 tys. pracujących teraz.

Projekt zakłada, że premier może w wyjątkowych sytuacjach zwolnić jednostki z restrukturyzacji zatrudnienia albo ją ograniczyć. Jeśli tak się nie stanie, a zatrudnienie do końca 2010 r. się odpowiednio nie zmniejszy, szefa danej jednostki czekają sankcje za naruszenie dyscypliny finansów publicznych.

Według zapisów w projekcie ustawy zwolnienia wykonane pod jej auspicjami nie będą podlegały przepisom o zwolnieniach grupowych, ale zachowany jest odpowiedni system powiadamiania związków i wypłaty odpraw.

Redukcja ma dotyczyć stanu zatrudnienia na koniec czerwca tego roku i dotyczyć tylko tych, którzy pracują na podstawie umowy o pracę. Chronione mają być osoby na cztery lata przed emeryturą oraz rodzice, którzy byli na urlopach macierzyńskich i tacierzyńskich 30 czerwca tego roku. Przed wypowiedzeniem nie będzie można ”uciec” na urlop czy zwolnienie lekarskie.

Restrukturyzacja ma przebiegać według wpisanego do projektu ustawy harmonogramu. Na początku lutego jednostki mają przesłać do premiera raport początkowy, potem w połowie roku relacjonować o przebiegu racjonalizacji z kosztami i korzyściami dla finansów publicznych, by na początku 2012 r. wskazać końcowe efekty.

– Przegląd w administracji jest konieczny i idea raportowania jest słuszna, szkoda tylko, że został zastosowany jeden wskaźnik – 10-proc. zmniejszenia zatrudnienia – uważa prof. Jerzy Regulski, ekspert zajmujący się administracją. Jego zdaniem potrzebne jest dodatkowo zmniejszenie liczby agencji i zlikwidowanie gospodarstw pomocniczych. – Ale nie można ciąć automatycznie, bo może na tym stracić obsługa mieszkańców i firm – zastrzega.

Podobne wątpliwości mają inni eksperci zajmujący się administracją i rozwojem regionalnym: – By zaczynać racjonalizację, trzeba określić kompetencje jednostek oraz ludzi w nich pracujących. A rząd takiej wiedzy nie ma – zastrzega Stefan Płażek z UJ. Przypomina, że już raz przy reformie administracyjnej w 1998 roku premier Jerzy Buzek zapewniał, że administracja przestanie się rozrastać. – I nie przestała. Nie mamy sensownego planu monitorowania kompetencji w administracji – dodaje prawnik.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=a.fandrejewska@rp.pl]a.fandrejewska@rp.pl[/mail][/i]

[ramka][link=http://kariera.pl]Szukasz pracy? Znajdziesz ją tutaj[/link] [/ramka]

Do końca przyszłego roku ma się zmniejszyć zatrudnienie w administracji rządowej, ZUS, KRUS, NFZ, agencjach rządowych i innych funduszach celowych co najmniej o 10 proc. Zmiana nie dotyczy samorządów – wynika z projektu ustawy "o racjonalizacji zatrudnienia w państwowych jednostkach budżetowych i niektórych innych jednostkach sektora finansów publicznych", do którego dotarła ”Rz”. Rząd wysłał go właśnie do konsultacji społecznych.

Każdy szef ministerstwa, urzędu wojewódzkiego, agencji rządowej czy funduszu ma do 1 lutego przekazać premierowi informację, ilu zatrudnia ludzi, na ilu etatach i ile wynosi u niego fundusz płac oraz ”o liczbie pracowników objętych racjonalizacją”. Cięcie powinno uwzględniać ”konieczność zwiększenia efektywności wykonywania przez jednostkę zadań i zmniejszenia środków wydatkowanych na wynagrodzenia w tej jednostce”.

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem