Kontrolerzy zakwestionowali przede wszystkim dofinansowanie z funduszu leśnego dla nadleśnictw, które wypracowały zyski, a miały jedynie przejściowe kłopoty z dostępem do gotówki. - Ustawa wyraźnie określa, że zadaniem funduszu jest pomoc tym nadleśnictwom, które z powodu niekorzystnych warunków przyrodniczo- leśnych nie wypracowują zysków. Tymczasem lasy traktują go jak fundusz pożyczkowy - zauważa Paweł Biedziak, rzecznik NIK. W 2005 roku Dyrektor Generalny Lasów Państwowych dysponował funduszem leśnym w wysokości 953,4 mln zł, rok później było to 929,5 mln a w 2007 r.- ponad 1,1, mld zł.- W tym czasie wbrew prawu wydano 96,1 mln zł. - zauważają kontrolerzy NIK.
Z taką opinią nie zgadza się Marian Pigan, Dyrektor Generalny Lasów Państwowych. - Nie ma żadnych przeszkód prawnych, aby środki funduszu leśnego były wykorzystywane do wyrównywania niedoborów środków pieniężnych w nadleśnictwach, związanych z bieżącymi warunkami wykonywania zadań w zakresie gospodarki leśnej. Takie działanie pozwala na uniknięcie konieczności zaciągania kredytów, jest więc przejawem gospodarności - argumentuje Pigan.
Na poparcie swojego stanowiska Lasy zamówiły ekspertyzę potwierdzającą stanowisko dyrekcji Lasów. Zdaniem Pawła Biedziaka, zdanie dyrektora i prywatna ekspertyza zrobiona na zamówienie nie zmienią faktu, że przepisy są w tym zakresie wyraźne. Podkreśla, że co gorsza, dopłaty dla nadleśnictw uwzględniano już na etapie planowania. W pięciu wypadkach wypłacono dopłaty przekraczające niedobory a z kolei w przypadku trzech dyrekcji regionalnych dopłat nie wypłacono mimo, że miały one straty. - Jeśli tak różnorodne jest odczytywanie zapisów ustawy, to zdaniem Izby, konieczne jest poprawienie przepisów - mówi "Rz" Biedziak.
Kolejny zarzut Izby dotyczy m.in. wydania 8 mln zł na przystosowanie osiedla Eko-Sękocin na siedzibę Lasów Państwowych i dofinansowanie jego utrzymania kwotą kolejnych 456 tys. zł. Biedziak podkreśla, że do tej pory Lasy nie zwróciły też pieniędzy za wybudowanie tego osiedla, do czego zobowiązywała je kontrola przeprowadzona jeszcze w 1997 r. Dyrektor Generalny Lasów zadeklarował wolę rozwiązania tej sprawy, ale uzależnił zwrot pieniędzy od opinii biegłego rewidenta.
Ale kontrolerzy Izby mieli więcej zastrzeżeń do wykorzystywania funduszu leśnego. Chodzi m.in. o wydanie 430 tys. zł. za kolację czy prawie 350 tys. zł na gadżety promocyjne i prezenty. Pieniądze z funduszu leśnego wykorzystywane są też m.in. do finansowania zespołów doradczych i delegacji służbowych.