Niemcy chcą rozszerzenia unii walutowej o zdrowe państwa UE?

Rozszerzyć eurostrefę o Polskę, Czechy, Estonię i Bułgarię lub zamknąć się w wąskim gronie i pogłębiać integrację. To rozbieżne i najdalej idące wnioski z greckiego kryzysu

Publikacja: 22.02.2010 04:40

Angela Merkel nadal jest sceptyczna wobec pomysłów oznaczających tworzenie Europy dwóch prędkości

Angela Merkel nadal jest sceptyczna wobec pomysłów oznaczających tworzenie Europy dwóch prędkości

Foto: Bloomberg

W niemieckich kręgach politycznych pojawił się pomysł na ratowanie strefy euro: rozszerzenie jej o zdrowsze kraje Europy Środkowej i Wschodniej. To zaskakująca idea, bo do tej pory wydawało się, że problemy krajów południowej Europy będą zniechęcać do przyjmowania kolejnych krajów. Ale o sprawie pisze wprost najlepszy niemiecki dziennik gospodarczy „Handelsblatt”.

„W coraz większym stopniu postrzegają oni (przedstawiciele niemieckiego rządu – red.) sąsiadów ze Wschodu nie jako zagrożenie, ale jako szansę dla wspólnej waluty” – pisze gazeta. W ich opinii kraje te mogłyby się przyczynić do umocnienia zasad gospodarki rynkowej w strefie euro i tym samym zadziałać jako przeciwwaga dla etatystycznego południa Europy. Jako ci zdrowi kandydaci wymieniane są Polska, Czechy, Estonia i Bułgaria.

Kłopoty z wypłacalnością Grecji, której może nie uratować kontestowany przez tamtejsze związki zawodowe pakiet reform, zachęcają ekonomistów i polityków do pracy koncepcyjnej. Co zrobić, aby w przyszłości uniknąć ekspansji budżetowej w poszczególnych państwach strefy euro, która rykoszetem uderza w innych posługujących się wspólną walutą? Bo polityka pieniężna jest jedna, ale polityk budżetowych 16. I choć powinny one spełniać kryteria z Maastricht, to w praktyce państwa bezkarnie łamią te reguły albo, w patologicznym przypadku Grecji, po prostu wysyłają do Brukseli fałszywe dane.

Recept pojawia się wiele. Najmniej zaskakujące i najdalej idące są propozycje zacieśnienia współpracy w strefie euro. Zdaniem euroentuzjastów, głównie we Francji, wspólna waluta miała być wstępem do wspólnej polityki gospodarczej. Dziennik „Financial Times” zacytował w ubiegłym tygodniu anonimowego francuskiego polityka w Paryżu, który miał powiedzieć tak: „Grecka tragedia to prawdopodobnie najlepsza droga, żeby pchnąć debatę naprzód. To może być przebudzenie dla wszystkich”.

Jak taka dalsza integracja miałaby wyglądać? Edouard Balladur, były premier i polityk bliski obecnemu francuskiemu prezydentowi, przedstawił w „Le Figaro” konkretną propozycję. Każdy z 16 rządów miałby przesłać budżet do zatwierdzenia przez większość w strefie euro, jeszcze zanim przedstawi go w krajowym parlamencie. Oczywiście chodzi o „ogólny trend fiskalny”, czyli prawdopodobnie wielkość deficytu oraz o wiarygodność przygotowanych wyliczeń. Pamiętając francuskie problemy z deficytem sprzed kilku lat, trudno sobie wyobrazić entuzjazm samego Paryża do wysyłania swojego planu finansowego do Brukseli. Ale pomysł jest, dyskusja może się zacząć.

Sceptyczne wobec idei głębszej integracji strefy euro były zawsze Niemcy. I teraz Angela Merkel niechętnie patrzy na propozycje, które faktycznie oznaczają tworzenie Europy dwóch prędkości. Na francuskie pomysły szczytów strefy euro Merkel mówi o większej współpracy, ale w obrębie Unii.

Na koniec warto sobie odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle istnieje związek między brakiem większej koordynacji w polityce gospodarczej strefy euro a problemami Grecji? – To są dwie różne sprawy. – Grecy po prostu oszukiwali – mówi w rozmowie z „Rz” Zsolt Darvas, ekspert brukselskiego instytutu Bruegel. I dodaje: – Unia dla zbudowania dynamiki gospodarczej bardziej potrzebuje reform strukturalnych, dokończenia budowy wspólnego rynku i swobody przepływu siły roboczej i usług. Musi być po prostu bardziej elastyczna. Tak jak USA, które dzięki temu teraz wychodzą szybciej z kryzysu– argumentuje Darvas.

Przeciwko jednej polityce gospodarczej wypowiada się też szef Bruegela Jean Pisani Ferry, cytowany przez tygodnik „The Economist”. – Aby prowadzić wspólną politykę gospodarczą, trzeba mieć wspólne cele polityczne, jak w USA. Na razie więc mówienie o rządzie gospodarczym w strefie euro to czysta fantazja – mówi ekspert.

W niemieckich kręgach politycznych pojawił się pomysł na ratowanie strefy euro: rozszerzenie jej o zdrowsze kraje Europy Środkowej i Wschodniej. To zaskakująca idea, bo do tej pory wydawało się, że problemy krajów południowej Europy będą zniechęcać do przyjmowania kolejnych krajów. Ale o sprawie pisze wprost najlepszy niemiecki dziennik gospodarczy „Handelsblatt”.

„W coraz większym stopniu postrzegają oni (przedstawiciele niemieckiego rządu – red.) sąsiadów ze Wschodu nie jako zagrożenie, ale jako szansę dla wspólnej waluty” – pisze gazeta. W ich opinii kraje te mogłyby się przyczynić do umocnienia zasad gospodarki rynkowej w strefie euro i tym samym zadziałać jako przeciwwaga dla etatystycznego południa Europy. Jako ci zdrowi kandydaci wymieniane są Polska, Czechy, Estonia i Bułgaria.

Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli