Pomysłodawcą funduszu jest prezes włoskiego UniCredit Alessandro Profumo. W „Financial Times" napisał, że kwota, jaką dysponowałby fundusz za kilka lat, powinna wynosić ok. 20 mld euro. Środki miałoby dać 20 europejskich banków, które działają w wielu krajach naszego kontynentu. Fundusz, w razie kolejnego kryzysu, miałby pomagać bankom utrzymać płynność finansową, zanim znów będą mogły zaciągać pożyczki na rynku międzybankowym. Miałoby to uniezależnić banki od pomocy rządów.

Jednym z głównych celów powołania do życia takiego funduszu byłoby uniknięcie w przypadku kolejnego kryzysu pomocy rządowej. Europejskie banki mogłyby liczyć na wsparcie wtedy, gdy nadzory wskazałyby, że taka pomoc jest niezbędna.

Profumo rozmawiał już na temat stworzenia funduszu pomocowego z Deutsche Bankiem, hiszpańskim Santanderem i francuskim BNP Paribas.

Wielu analityków preferuje pomysł utworzenia takiego funduszu bardziej niż ideę wprowadzenia przez niektóre rządy (np. Wielkiej Brytanii) podatku od banków. – To jest dobra alternatywa w stosunku do dodatkowych podatków – mówi Mario Spreafico, zarządzający w Schroder Private Banking. Za to niemieckim bankierom, jak podała agencja Bloomberg, pomysł Profumo wcale się nie podoba. Twierdzą, że płacą już chociażby na system gwarantowania depozytów. W trakcie kryzysu rządy wielu państw były zmuszone ratować banki przed poważnymi kłopotami finansowymi, a nawet bankructwem. Na pożyczki dla banków rządy wydały dziesiątki miliardów euro.