[i]Korespondencja z Brukseli[/i]
– Istnieją uzasadnione powody nałożenia podatków na sektor finansowy, a także realne sposoby, aby to wykonać – powiedział wczoraj Algirdas Semeta, unijny komisarz ds. podatków. Uzasadnione powody to fakt, że banki w znaczącym stopniu odpowiadają za kryzys finansowy i że podatnicy wpompowali miliardy euro w ich ratowanie. W ciągu najbliższych lat budżety narodowe będą potrzebowały pieniędzy. Wreszcie, jak zauważył Semeta, sektor bankowy jest obecnie stosunkowo mało opodatkowany, bo nie jest płatnikiem VAT. Warto więc, jego zdaniem, wprowadzić wspólne unijne zasady nakładania nowych obciążeń fiskalnych na sektor finansowy.
Eksperci KE rozważali dwie główne formy opodatkowania i ostatecznie doszli do wniosku, że lepsza jest danina uzależniona od zysków czy przychodów, a nie od obrotów. O ten drugi rodzaj podatku apelują niektóre państwa członkowskie, np. Francja, ale według KE musiałby on zostać wprowadzony na poziomie globalnym, na co na razie nie ma szans. Wprowadzony tylko w Unii Europejskiej zachęcałby firmy do przenoszenia części biznesu, tego obejmującego najbardziej opodatkowane czy najczęściej przeprowadzane transakcje, w miejsca, gdzie takich obciążeń fiskalnych by nie było.
Przesuwania biznesu do innych krajów nie powinien spowodować podatek od działalności finansowej, czyli zysków lub przychodów. – Jest mało prawdopodobne, aby instytucje przenosiły całą swoją działalność do innych krajów – argumentował komisarz Semeta. Według ostrożnych szacunków podatek mógłby przynieść w skali UE przychody rzędu 25 mld euro. Na razie Bruksela nie mówi o szczegółach. Te, w formie konkretnej propozycji legislacyjnej, przedstawi na wiosnę 2011 roku.
Swój protest już wyrażają ubezpieczyciele. – Głównym celem Komisji jest obciążenie tych instytucji, które ponoszą odpowiedzialność za kryzys. Firmy ubezpieczeniowe go nie wywołały, nie powinny być zatem objęte nowym podatkiem – skomentowała Michaela Koller, dyrektor generalna CEA, organizacji reprezentujących interesy unijnych ubezpieczycieli i firm reasekuracyjnych. Jak zauważyła w czasie ewentualnego kryzysu w przyszłości to nie jej branża skorzysta z państwowych dotacji, bo jest solidna i wytrzymała.