Negocjacje w tej sprawie zalecają premierowi Petrowi Neczasowi prezydent Vaclav Klaus oraz Narodowy Bank Czeski. Argumentują to zasadniczą zmianą sytuacji w strefie. – Kiedy na wniosek Niemiec mówi się o wprowadzeniu do treści traktatu z Lizbony mechanizmów ochronnych dla bankrutujących państw strefy euro, jest czas, aby mówić o wyłączeniu Czech z unii walutowej – przytacza słowa prezydenta dziennik.

Do przyjęcia euro Czechy zobowiązały się podobnie jak Polska przy wstąpieniu do UE w 2004 roku. Praga tak samo jak nasz rząd nie określiła jeszcze terminu zastąpienia czeskiej korony unijną walutą. O ile jednak u nas podaje się daty 2017 – 2020, o tyle Czesi byli dotąd większymi optymistami i uważali, że będzie to możliwe około 2015 roku.

[wyimek]7,9 proc. PKB wyniesie w tym roku nasz deficyt finansów publicznych[/wyimek]

Czeski bank centralny przygotował analizę precyzującą, jak uniknąć przyjęcia wspólnej waluty. Jednak sam Neczas wyjaśnił gazecie, że rozumie motywy prezydenta i banku centralnego. – My tę możliwość w rzeczywistości mamy już teraz – stwierdził premier. – I choć de iure mamy obowiązek euro przyjąć, nie musimy tego robić i nikt nas do tego nie może zmusić.

Czesi mają podobne problemy co Polska – na drodze do euro stoi przede wszystkim wysoki deficyt budżetowy. Z tego samego powodu jako bardzo daleką określił wczoraj polską drogę do euro Jacek Rostowski, minister finansów. – Najpierw musimy wyjść z procedury nadmiernego deficytu – wyjaśnił Rostowski. – Przewidujemy, że to nastąpi najpóźniej w 2013 r. Ale musimy być też pewni, że ta stabilizacja finansów publicznych jest na takim poziomie, jakiego wymaga strefa euro, że poziom deficytu będzie osiągnięty w trwałej perspektywie.