– Jeżeli trend ten się utrzyma, zanotujemy w tym roku absolutny rekord obrotów wzajemnych – zapewnia Tomasz Kalinowski, szef wydziału ekonomicznego polskiej ambasady w Berlinie. Wszystko wskazuje na to, że tak właśnie będzie. Niemiecka gospodarka rośnie w szybkim tempie i według ostatnich prognoz wzrost wyniesie w tym roku 2,8 proc. Dla Polski to dobra wiadomość, gwarantująca zwiększenie eksportu.
Z przedstawionych wczoraj w Berlinie danych wynika, że w minionym roku Polska była dziesiątym pod względem wielkości odbiorcą niemieckiego eksportu i zajmuje 12. miejsce na liście krajów, skąd pochodzi niemiecki import. W 2010 r. polski eksport za Odrę wyniósł 26,4 mld euro i był już nieznacznie wyższy niż w rekordowym roku 2008. Oznacza to, że do Niemiec trafia wartościowo jedna czwarta eksportowanych przez nasz kraj usług i towarów. W 2003 roku udział Niemiec w naszym eksporcie wynosił jedną trzecią. To wynik rozszerzenia rynków zbytu polskiej gospodarki. Wartość niemieckiego eksportu do Polski wyniosła w minionym roku 38 mld euro. To wszystko według niemieckich danych.
Według polskiej statystyki miniony rok zamknął się w obrotach polsko-niemieckich nieznaczną nadwyżką, gdyż wartość polskiego eksportu przekroczyła 30 mld euro przy imporcie z Niemiec niższym o półtora miliarda. Różnice wynikają z odmiennych sposobów liczenia.
Od 1 maja, po otwarciu rynku pracy, Niemcy staną się także krajem, gdzie więcej Polaków będzie szukać zatrudnienia. Ocenia się, że spośród 1,75 mln naszych obywateli zatrudnionych w krajach UE w Niemczech pracuje ok. 400 tys. Czy będzie ich więcej? – Oceniamy, że w najbliższych czterech – pięciu latach pracy w Niemczech szukać będzie 200 – 300 tys. Polaków – mówi Jacek Robak, szef wydziału promocji handlowej polskiej ambasady. Nie będą to wyłącznie wysoko wykwalifikowani fachowcy.
Według Instytutu Gospodarczego z Halle najwięcej naszych rodaków szukać będzie pracy w regionie Düsseldorfu, Górnej Bawarii oraz w rejonie Berlina. Pochodzić będą głównie ze Śląska, Lubuskiego i Kujawsko-Pomorskiego.