Teraz o losie firm, rządów, a nawet krajów decydują Standard and Poor's, Moody's oraz Fitch. Tymczasem niemiecki miesięcznik „Capital" twierdzi, że powołanie europejskiego konkurenta jest możliwe i kosztowałoby około 300 mln euro.
Pismo przedstawia pomysł Markusa Kralla z firmy doradczej Roland Berger, który prowadzi skierowaną do rządów i firm z Unii kampanię dla uzyskania niezbędnego poparcia na stworzenie europejskiej agencji oceniającej wiarygodność kredytową.
— Do końca 2011 r. utworzymy konsorcjum z udziałem ponad 25 uczestników i każdy z nich zainwestuje 10 mln euro — ujawnił Krall szczegóły swego planu.
Pismo dodaje, że nowa agencja mająca być przeciwwagą dla wpływów tak mocno krytykowanych agencji amerykańskich księgowałaby trzy razy niżej od istniejących agencji koszty wystawiania ocen, a koszty te pokrywaliby nie emitenci papierów dłużnych a inwestorzy.
Wcześniej dziennik „Handelsblatt" podał, że szef frakcji parlamentarnej FDP, Rainer Brüderle zaproponował utworzenie nowej agencji ratingowej popierając pośrednio zdaniem dziennika inicjatywę firmy Roland Berger.