Amerykańscy politycy są rozwścieczeni i szukają możliwości ukarania Standard & Poor's, który obniżył w ostatni weekend rating Stanów Zjednoczonych z AAA do AA+. Republikanie żądają odejścia sekretarza skarbu Timothy'ego Geithnera, którego siłą zatrzymał na stanowisku prezydent Barack Obama.
Sam Geithner nie pozostawia suchej nitki na S&P, a Moody's ostrzega, że także szykuje się do obniżenia oceny USA. Chociaż S&P wybrał na ogłoszenie swojej decyzji weekend, kiedy rynki finansowe odpoczywały, wiadomo było, że od poniedziałku i politycy, i ekonomiści będą się prześcigać w znalezieniu kozła ofiarnego, który miał doprowadzić do dzisiejszego kryzysu, a także metod wyjścia z niego.
Były szef Fedu, który ma uprawnienia banku centralnego USA, Alan Greenspan oskarża o obecny kryzys... Włochy, bo kiedy się okazało, że ten kraj jest również zagrożony kryzysem zadłużeniowym, pojawiły się kłopoty w USA.
Z kolei niemiecki minister gospodarki Phillip Roesler nie ukrywał swojej irytacji, kiedy przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso zaapelował o ponowną ocenę wysokości funduszu ratunkowego stworzonego przez strefę euro. – Robimy wszystko, aby jak najszybciej wdrożyć decyzje podjęte podczas szczytu 21 lipca. Ich kwestionowanie zaledwie po dwóch tygodniach od ich podjęcia tylko wprowadza nerwowość na rynkach – powiedział Roesler w wywiadzie dla tygodnika „Focus". Barroso natomiast uważa, że stworzony w lipcu fundusz wart 109 mld euro nie wystarczy na uratowanie Grecji oraz zabezpieczenie Włoch i Hiszpanii, gdyby się okazało, że tego potrzebują.
3,83 zł płacono wczoraj na rynku międzybankowym za franka