Rynki przyjęły tę wiadomość w minorowych nastrojach, mimo że spodziewano się jej od dawna. Ogłoszenie niewypłacalności przez ten kraj wydaje się dziś nieuchronne. Będzie to również głównym tematem rozpoczętego wczoraj wieczorem spotkania ministrów finansów strefy euro w Luksemburgu. Wiadomo jednak, że nie podejmą oni kluczowej decyzji otwierającej drogę do wypłaty 8 mld euro. Zapadnie ona dopiero 13 października.

Projekt greckiego budżetu zakłada w tym roku deficyt na poziomie 8,5 proc. PKB w miejsce zatwierdzonych wcześniej przez MFW 7,6 proc. Minister finansów Evangelos Venizelos zarzeka się, że dzięki cięciom wydatków i podwyższeniu podatków w 2012 r. Grecja odnotuje pierwotną nadwyżkę budżetową (bez kosztów obsługi długu). Ma ona wynieść 3,2 mld euro wobec minus 24 mld euro w 2009 r., kiedy kryzys grecki został ujawniony.

Nie do końca jednak tak jest. Deficyt budżetowy na rok przyszły też ma być wyższy (6,8 proc. PKB, a nie 6,5 proc.), bo gospodarka w dalszym ciągu się będzie kurczyła – w 2012 o 2,5 proc. (zamiast wzrostu o 0,6 proc.), po rekordowym spadku PKB w tym roku o 5,5 proc. W tym czasie wzrośnie również dług publiczny, który w tym roku wyniesie 161,8 proc. PKB, a w przyszłym zwiększy się jeszcze do 172,7 proc.

Jednocześnie greckie Ministerstwo Finansów zapewnia, że wszystkie parametry zostały ustalone z tzw. trojką – kontrolerami z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Europejskiego Banku Centralnego i Komisji Europejskiej. Jednakże trojka uważa, że rozmowom z greckim rządem daleko do końca i nadal sprawdza, na ile prawdziwe są nowe założenia budżetowe. Jak z kolei zapewniał wiceminister finansów Grecji Pantelis Oikonomou, rządowi udało się przekonać trojkę, że kłopoty z utrzymaniem wcześniej wyznaczonego deficytu budżetowego wynikają wyłącznie z głębszej recesji. Rozmowy mają się zakończyć we wtorek.

Gorsze, niż oczekiwano, informacje z Grecji natychmiast wpłynęły na rynki. Ucierpiały akcje banków, ponieważ staje się oczywiste, że instytucje finansowe będą musiały się zgodzić na większe straty. Coraz mniej prawdopodobna jest też dodatkowa pomoc dla Grecji. – Grecja już zbankrutowała – uważa Michael Fuchs, wicemarszałek parlamentu Niemiec, członek CDU, partii Angeli Merkel. Jego zdaniem nie będzie wkrótce innego wyjścia, jak odpisanie przynajmniej 50 proc. greckiego długu.