Przetarg na zakup systemu 16 lekkich, ale uzbrojonych odrzutowców, symulatorów lotu i obsługi logistycznej już kilka razy wisiał na włosku, dwukrotnie przesuwano termin składania ostatecznych ofert. Ze względu na wyśrubowane wymagania związane przede wszystkim z bojowym charakterem maszyn LIFT (ang. lead in fighter trainer) z konkursu wycofali się BAE Systems i Aero Vodochody. – Gry wokół przetargu trwają w najlepsze, ale nie przybliżają nas do rozwiązania rzeczywistego problemu, czyli pilnej wymiany przestarzałych szkoleniowych iskier – mówi Bartosz Głowacki z pisma „Skrzydlata Polska".

Rząd kilkakrotnie zapowiadał, że wybierze nowy samolot jeszcze w tym roku, aby jak najszybciej można było zrezygnować z kosztownego szkolenia pilotów F-16 w Ameryce. Zdecydowano również, by zamówić samoloty w wersji uzbrojonej, które, choć droższe, mogłyby w przyszłości wypełnić lukę po wycofywanych ze służby szturmowcach Su-22. – To błąd. Uzbrojony LIFT nigdy nie osiągnie możliwości maszyny w pełni bojowej, a jego dodatkowe wyposażenie jedynie podniesie cenę szkoleniowych samolotów. Treningowa flota musi być jak najtańsza w zakupie i eksploatacji – twierdzi Tomasz Hypki, wydawca fachowego pisma „Raport WTO".

Wydaje się, iż niezależnie od sporów i dyskusji ekspertów MON zdecyduje się w tym tygodniu na pokerową zagrywkę. Postanowienie o kontynuowaniu przetargu doprowadzi do konfrontacji dwóch faworytów: jednym jest koncern Korea Aerospace Industries i jego uzbrojony lekki odrzutowiec T-50 Golden Eagle. Złoty Orzeł, już wykorzystywany w koreańskiej armii, zmierzyłby się w rozstrzygającym starciu z najnowszym produktem włoskiej grupy Alenia Aermacchi – uzbrajanym dopiero odrzutowcem T 346 Master.

Wydaje się jednak, iż prawdziwym celem spektakularnej konfrontacji będzie ujawnienie ofert cenowych producentów i ich elastyczności w tym zakresie. – To może być ciężka próba dla obu rywali, bo ani jeden, ani drugi nie jest skłonny do ustępstw – przyznaje Jerzy Gruszczyński, szef miesięcznika „Lotnictwo".

W opinii Bartosza Głowackiego faworyci zacisną zęby i zejdą z ceny, ile się da, by zbliżyć się do oczekiwań komisji przetargowej. Regulamin konkursu przewiduje bowiem odstąpienie od przetargu, jeśli oczekiwania cenowe producentów znacznie przekroczą kwotę, jaką na zakup samolotów przewiduje MON.