Rozpad strefy euro oznacza kryzys w Europie

Rozpad strefy euro będzie okupiony recesją przez kolejne lata i zwiększeniem aktywności EBC – uważa Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE banku, który przedstawił najnowsze prognozy banku dla Polski w zależności od scenariuszy dla strefy euro.

Publikacja: 17.11.2011 13:40

Rozpad strefy euro oznacza kryzys w Europie

Foto: AFP

W jego ocenie jednak nawet obecność banku centralnego na rynku nie gwarantuje powszechnego dostępu do kredytów dla wszystkich. – Polska gospodarka nie wygląda na tym tle źle, nie było boomu inwestycyjnego, wzrost był łagodny, złoty słaby, ale inwestorzy mogli szukać zbytu na innych rynkach – wyjaśnił ekonomista. Zaznaczyła jednak, że istnieją negatywne sygnały – wzrost cen, wyższa obsługa kredytów.

Mimo to bank zakłada wzrost na poziomie 3 proc. w przyszłym roku. Ekonomista nie sądzi, że konsumpcja będzie wsparciem dla wzrostu – konsumpcja sięgnie 2 proc. Liczy za to na inwestycje prywatne, ponieważ od paru lat spadają zdolności produkcyjne i firmy będą zmuszone rozpocząć inwestycje. Bank szacuje, że sięgną one 5 proc., zaś inwestycje publiczne będą oscylować pomiędzy 2,5-3 proc.

- Sektor bankowy zapewne niestety zawęzi dostępność kredytów dla gospodarstw indywidualnych – wyjaśnia Pytlarczyk. – Sądzę, że inwestycje prywatne wzrosną o około 1 proc.

Wiesław Thor, wiceprezes BRE banku, dyrektor Banku ds. Zarządzania Ryzykiem uważa, że w przypadku sprawnego działania rynku akcja kredytowa powinna się zwiększyć o 10 proc. – Tymczasem analitycy spodziewają się jednocyfrowego wzrostu – twierdzi Thor.

Wiceprezes spodziewa się, że w przyszłym roku nastąpi spadek aktywności tak banków jak i klientów jeśli chodzi o kredyty, czy inwestycje w walutach obcych – wszyscy boją się ryzyka. Dotyczy to tak franka, jak i euro.

Thor nie spodziewa się, aby konieczność delewarowania banków zachodnich przełożyła się bezpośrednio na kondycję sektora bankowego w Polsce. – My nie cierpimy na braku kapitału, wręcz przeciwnie, mamy go na tyle dużo, że myślimy o racjonalnej ekspansji kredytowej – wyjaśnił wiceprezes. – Nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek w Polsce zgodził się na finansowanie spółki matki.

Gdyby banki chciały zmniejszyć swoje aktywa – np. skurczenie aktywów w Polsce, to i tak efekt dla spółki matki byłby nikły. – Gdybym ja zmniejszył poziom aktywów o 10 proc., zmniejszył sumę bilansową, to zysk dla spółki matki nie byłby wyższy niż 1,5 proc. – wyjaśnił Thor. – To gra nie warta świeczki.

W jego ocenie jednak nawet obecność banku centralnego na rynku nie gwarantuje powszechnego dostępu do kredytów dla wszystkich. – Polska gospodarka nie wygląda na tym tle źle, nie było boomu inwestycyjnego, wzrost był łagodny, złoty słaby, ale inwestorzy mogli szukać zbytu na innych rynkach – wyjaśnił ekonomista. Zaznaczyła jednak, że istnieją negatywne sygnały – wzrost cen, wyższa obsługa kredytów.

Mimo to bank zakłada wzrost na poziomie 3 proc. w przyszłym roku. Ekonomista nie sądzi, że konsumpcja będzie wsparciem dla wzrostu – konsumpcja sięgnie 2 proc. Liczy za to na inwestycje prywatne, ponieważ od paru lat spadają zdolności produkcyjne i firmy będą zmuszone rozpocząć inwestycje. Bank szacuje, że sięgną one 5 proc., zaś inwestycje publiczne będą oscylować pomiędzy 2,5-3 proc.

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje