Dzisiejsza decyzja agencji S&P podyktowana jest słabością belgijskiego systemu bankowego oraz faktem, że aktualna sytuacja polityczna w kraju raczej wyklucza jakiekolwiek szybkie działania naprawcze. Belgia od ponad 520 dni pozbawiona jest prawdziwego rządu. Ostatnia osoba, która dostała od króla misje powołania gabinetu, socjalista Elio di Rupo, podał się w poniedziałek do dymisji. To w połączeniu z rosnącą presją rynków na kraj oraz obawą, że sektor finansowy będzie ponownie wymagał dofinansowania wywołało decyzję agencji S&P o obniżeniu oceny Belgii.
Z dnia na dzień pogarsza się sytuacja gospodarcza kraju. Problemy sektora bankowego dodatkowo potęgują problem jakim jest wysoki dług publiczny. Wprawdzie utworzona w sierpniu rządowa koalicja doszła do porozumienia w sprawie reformy ustrojowej kraju, ale nie wypracowała porozumienia w sprawie wprowadzenia reformy społeczno – gospodarczej oraz nie przyjęła budżetu na 2012 rok z oszczędnościami w wysokości 11,3 miliardów euro. W ostatni weekend opozycyjni liberałowie po raz kolejny odrzucili zaproponowany przez di Rupo projekt ustawy budżetowej. Jego wprowadzenie jest niezbędne, by zgodnie z unijnymi wymogami dotyczącymi finansów publicznych zlikwidować do 2015 roku deficyt budżetowy. Komisja Europejska zagroziła niedawno Belgii karą 700 mln euro, jeśli do połowy grudnia belgijskie władze nie przedstawią sposobów na redukcję deficytu.
- Uważamy, że możliwości belgijskiego rządu w zakresie zapobiegania wzrostu długu publicznego, który już dziś jest na bardzo wysokim poziomie, jest mocno ograniczona – poinformowała agencja S&P w komunikacie.
Coraz mniej wątpliwości co do przyszłości kraju mają inwestorzy. Od początku tygodnia rentowność brukselskich dziesięciolatek podskoczyła z 4,817 proc. w poniedziałek do 5,832 proc. dzisiaj.
Ocena AA jest trzecim najwyższym ratingiem według systemu oceniania agencji Standard & Poor's.