Poziom zamożności w Polsce w 2011 r. wynosił 65 proc. unijnej średniej – podał wczoraj wstępne dane unijny urząd statystyczny Eurostat. To piąty wynik od końca, za nami są Litwa (62 proc.), Łotwa (58 proc.), Rumunia (49 proc.) i Bułgaria (45 proc.). Takie same pozycje tych pięć najbiedniejszych krajów UE zajmowało także w 2010 roku.
Tym samym nie sprawdził się scenariusz, jaki „Rz" nakreśliła kilka dni temu, że Litwa prześcignie nas w poziomie bogactwa, chociaż nasz sąsiad rozwija się bardzo szybko. W?porównaniu z 2010 r. jego zamożność w stosunku do średniej UE wzrosła najbardziej wśród wszystkich krajów UE – o 5 pkt proc. Jak się okazuje, nie wystarczyło to jednak, by wyprzedzić Polskę.
Polsce w uzyskaniu lepszych wyników niż nasze prognozy pomógł spadek poziomu cen w porównaniu z 2010 r. W stosunku do unijnej średniej wynosił on 60,1 proc., czyli o prawie 2 pkt proc. mniej niż w 2010 r. Za to na Litwie poziom cen nieco się zwiększył – do 65,6 proc.
Te zmiany miały wpływ na Standard Siły Nabywczej (PPS). To sztuczna waluta, która eliminuje różnice w poziomie cen pomiędzy krajami. I właśnie w tej walucie liczony jest poziom zamożności poszczególnych krajów, czyli PKB na głowę wyrażony w PPS. Tymczasem w naszej prognozie założyliśmy, że PPS w 2011 r. ukształtuje się na poziomie z 2010 r.
W 2011 r. czołówkę najbogatszych krajów UE otwierał Luksemburg – 274 proc. unijnej średniej. Dalej jest przepaść:?w kolejnej w zestawieniu Holandii poziom zamożności sięga 131 proc. średniej, w Austrii 129 proc., a Irlandii – 127 proc. (wcześniej Irlandia zajmowała trzecią pozycję). Grecja spadła w 2011 r. na 17. miejsce z 15. w 2010 r. Jej zamożność zmniejszyła się z 90 do 82 proc. średniej. Był to najbardziej spektakularny spadek, ale pogorszyła się też sytuacja Wielkiej Brytanii, Portugalii, Cypru, Danii, Holandii, Słowenii, Hiszpanii i Francji.