Obydwa projekty naraz, energetyka jądrowa i gaz łupkowy nie mogą zakończyć się sukcesem – powiedział wczoraj Krzysztof Kilian, prezes Polskiej Grupy Energetycznej. Wyjaśnił, że te dwa przedsięwzięcia się w Polsce wykluczają.
Jego dość zaskakującą deklarację potwierdził minister skarbu Mikołaj Budzanowski: – Priorytetem dla Polski jest poszukiwanie i wydobycie węglowodorów. A ostateczna decyzja odnośnie do programu jądrowego zapadnie nie wcześniej niż na przełomie lat 2014 i 2015 – powiedział wczoraj w Sejmie.
PGE odpowiada za przygotowania do budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Jest też uczestnikiem konsorcjum państwowych firm, które zamierzają zbadać złoża i uruchomić wydobycie gazu łupkowego w kraju. Dotychczas zarówno rząd, jak i państwowe spółki deklarowały, że oba projekty są równie istotne i będą prowadzone równolegle.
Premier już to wiedział
Dlatego zaskoczeniem dla obserwatorów branży energetycznej był fakt, że premier Donald Tusk w niedawnym expose położył nacisk na uruchomienie eksploatacji gazu łupkowego, a pominął kwestię budowy elektrowni jądrowej.
Zaskakującą zmianę stanowisk może tłumaczyć inna wczorajsza wypowiedź ministra Budzanowskiego: – Rozpoczynane dziś inwestycje w energetyce w 2020 r. doprowadzą do sytuacji, w której Polska może mieć nadmiar własnej energii – powiedział minister.