Kiedy latem wybuchła afera Amber Gold – parabanku, który oferował lokaty oparte rzekomo na notowaniach złota i zabezpieczone fizycznym kruszcem – na rynku zrobiło się nerwowo. Dystrybutorzy narzekali, że może to odstraszyć ludzi od szlachetnego metalu. Spekulowano, kto dostarczał kruszec podejrzanej instytucji. Jednocześnie sprzedawcy cieszyli się, że szeroko opisywana w mediach afera jest świetną reklamą inwestowania w złoto w fizycznej postaci – czyli sztabki i monety bulionowe (inna nazwa to lokacyjne – o ich wartości stanowi waga, a nie walory kolekcjonerskie czy nominał).
Sprzedawcy nie narzekają
Z informacji przekazanych przez Mennicę Polską wynika, że w III kwartale sprzedaż w segmencie hurtowym i detalicznym utrzymywała się na wysokim poziomie z poprzednich okresów. Kontrolowana przez Zbigniewa Jakubasa, jednego z najbogatszych Polaków, firma giełdowa w III kwartale sprzedała odbiorcom hurtowym około 2 ton złota, natomiast inwestorzy indywidualni nabyli 300 kg sztabek i monet. W całym I półroczu Mennica Polska sprzedała odbiorcom indywidualnym tonę szlachetnego metalu. Wliczając hurt, sprzedaż wyniosła cztery tony.
Mennica Wrocławska w III kwartale sprzedała 270 kg kruszcu wobec 350 w I kw. i 250 w II kw. tego roku. Jak podkreśla wiceprezes Piotr Wojda, sprzedaż w każdym kolejnym miesiącu III kwartału była coraz wyższa – we wrześniu sięgnęła 100 kg.
Notowana na NewConnect Grupa Mennice Krajowe sprzedała w III kwartale około 50 kg złota wobec odpowiednio 70 i 40 kg w I i II kwartale.
– III kwartał był dla nas pomyślny ponad oczekiwania. Najpewniej po informacjach o Amber Gold inwestorzy zdali sobie sprawę z korzyści, jakie niesie ze sobą posiadanie kruszcu w formie fizycznej – przekonuje Marianna Wodzińska, rzeczniczka spółki Inwestycje Alternatywne Profit, czwartego największego gracza na rynku.