Gdy przypomnimy sobie prognozy sprzed półtora roku (także te zapisane i zaplanowane w wieloletnich oficjalnych dokumentach rządowych) to ten rok miał być już lepszy. Gospodarka po spowolnieniu w 2012 r. miała się powoli podnosić.
Niestety, szanse na to praktycznie są zerowe. A ekonomiści spierają się, czy czeka nas stagnacja, czy recesja – przynajmniej w I półroczu. Potem ma być już lepiej.
Powolne odbijanie z niskich poziomów wynikać ma z lepszej kondycji gospodarek Europy Zachodniej, szczególnie Niemiec, w II półroczu, co pozwoli utrzymywać kontrakty eksporterom.
Najważniejszą niewiadomą jest głębokość spowolnienia popytu inwestycyjnego: publicznych wydatków infrastrukturalnych oraz inwestycji prywatnych, głównie związanych z rynkiem mieszkaniowym. Te niewiadome implikują możliwe najważniejsze wydarzenia gospodarcze.
1. Nowelizacja budżetu
Jeśli okaże się, że gospodarka będzie hamowała wyraźniej, niż zaplanował to rząd, potrzebna będzie nowelizacja budżetu. Już w 2012 r. z dużym trudem udało się zebrać zaplanowane dochody podatkowe. Najwięcej problemu przysparza VAT. W 2013 r. może być jeszcze trudniej, a to może oznaczać, że deficyt będzie większy niż zaplanowany (ponad 35,6 mld zł). Ale w związku z malejącą inflacją i problemami na rynku pracy mniejsze mogą też okazać się wpływy z PIT.