System winny kryzysu
Niektóre banki centralne już dziś mają znacznie bardziej zróżnicowane rezerwy, niż sugerują powyższe, uśrednione statystyki. Skrajnym przypadkiem jest Bank Rezerw Nowej Zelandii, który po 25 proc. tych zasobów utrzymuje w dolarze USA i euro, a pozostałe 50 proc. w funtach, jenach oraz dolarach kanadyjskich i australijskich. Ale na taką dywersyfikację nie mogłyby pozwolić sobie wszystkie banki centralne. To dlatego, że za bezpieczne uchodzą na ogół waluty krajów, które mają uporządkowane finanse publiczne. A skoro mają one niski poziom długu publicznego, to w obiegu jest niewiele ich obligacji – podstawowego instrumentu w rezerwach władz pieniężnych. Przykładowo, dług publiczny Australii to nieco ponad 300 mld dol., a Kanady – 1,5 bln dol. Tymczasem zadłużenie USA przekracza 15 bln dol.
Zdaniem części ekonomistów ogromne zadłużenie USA jest w dużej mierze wynikiem właśnie tego, że dolar pełni funkcję głównej waluty rezerwowej. Gwarantuje to bowiem popyt na amerykańskie obligacje skarbowe i inne papiery dłużne, przez co Amerykanie mogą się zadłużać taniej niż inne nacje. Jednocześnie, jak wyliczył Barry Eichengreen, profesor ekonomii na Uniwersytecie Berkeley, stopa zwrotu z amerykańskich inwestycji zagranicznych jest średnio o 2–3 pkt proc. wyższa niż oprocentowanie amerykańskich obligacji. Dlatego USA mogą rok po roku odnotowywać równoważny deficyt handlowy, nie zwiększając swojego zagranicznego zadłużenia. To subsydium dla Amerykanów minister finansów Francji (a później prezydent) Valery Giscard d'Estaing określił w latach 70. mianem nieziemskiego przywileju. – Amerykanie wykorzystali tę sytuację, aby napompować gigantyczną bańkę na rynku nieruchomości, która skończyła się poważnym kryzysem finansowym. Nie twierdzę, że architektura światowego systemu walutowego była jedyną przyczyną tego kryzysu, ale odegrała bardzo ważną rolę. USA okazały się nieodpowiedzialnym zarządcą tak uprzywilejowanej waluty – tłumaczył niegdyś w wywiadzie dla „Rz" Eichengreen.
Dolar niezagrożony
Czemu – oprócz wyjątkowo głębokich i płynnych rynków finansowych – dolar zawdzięcza uprzywilejowaną pozycję? W dużej mierze II wojnie światowej. Innym państwom, których waluty wcześniej odgrywały ważną rolę – Francji, Niemcom i Wielkiej Brytanii – brakowało wówczas stabilności finansowej, otwartego systemu finansowego albo obu tych cech naraz. A w ramach powojennego porządku walutowego z Bretton Woods dolar był jedyną jednostką płatniczą wymienialną na złoto, co cementowało jego pozycję. Gdy porządek ten załamał się na początku lat 70., dla dolara nie było już alternatywy. USA były i są największą gospodarką świata, z najgłębszym na świecie rynkiem dóbr konsumpcyjnych. Wiele krajów stara się więc utrzymać konkurencyjność eksportową właśnie wobec USA.
Szereg państw wschodzących decyduje się w tym celu na utrzymywanie sztywnego – lub zarządzanego – kursu własnej waluty wobec dolara. Ponieważ są to gospodarki dynamicznie rozwijające się, co stwarza aprecjacyjną presję na ich jednostki płatnicze, ta strategia wymaga skupowania przez ich banki centralne aktywów dolarowych. Taką politykę stosują nawet kraje, których eksport trafia w większości nie do USA, ale do Europy czy Azji. Większość transakcji handlowych rozliczana jest bowiem w dolarach, a więc to wobec tej waluty opłaca się stabilizować wszystkie inne.
Klub największych gospodarek świata (G20) zgodził się, że pozycja dolara w systemie walutowym przyczyniła się do ostatniego kryzysu gospodarczego. Wiele z nich jest także zaniepokojonych niekonwencjonalną polityką Fedu, która może uderzyć w wartość ich dolarowych rezerw. Ale walutę, która raz upowszechni się jako główna jednostka rezerwowa, trudno zdetronizować. Banki centralne, które chciałyby ograniczyć udział aktywów dolarowych w swoich rezerwach, musiałyby zacząć je wyprzedawać. To umocniłoby ich rodzime waluty względem dolara oraz zmniejszyło wartość pozostałych rezerw dolarowych. Ponadto rynki aktywów w innych walutach siłą rzeczy nie są tak płynne i głębokie, jak rynki aktywów dolarowych.
Ale Eichengreen uważa, że inercja, jaką charakteryzuje się światowy system walutowy, nie jest nieograniczona. Jak przypomina, taką funkcję jak dziś dolar przez całe dziesięciolecia pełnił wcześniej funt brytyjski. A jednak dolar już przed II wojną światową konkurował z brytyjską walutą. Przyczyniły się do tego promocyjne działania Waszyngtonu i Rezerwy Federalnej, utworzonej w 1913 r. Ekonomiści wskazują, że dziś jest niewiele państw, które naprawdę życzyłyby sobie, aby ich waluty miały pozycję równą dolarowi. Dodatkowy popyt na nie mógłby bowiem podbić ich notowania. Takie aspiracje mają właściwie tylko Chiny, które od kilku lat starają się wprowadzić swojego juana na światowe rynki. Nawet najwięksi optymiści nie wierzą jednak, aby proces internacjonalizacji tej waluty skończył się szybciej niż za dekadę. A nawet wówczas juan będzie zapewne tylko jedną z kilku walut rezerwowych, z których każda z osobna będzie miała mniejsze znaczenie niż dziś dolar.