Marka wywodzi się z Londynu, kapitału dostarczają fundusze venture capital, te same, które zainwestowały w Facebook czy LinkedIn. Teraz Wonga planuje trafić do serc i kieszeni internautów w Polsce.
Swoje usługi Wonga kieruje do osób, które „wychowały" się w Internecie i korzystając z usług w sieci zaspokajają większość swoich konsumpcyjnych potrzeb. Teraz łatwo i szybko mają też online pożyczać pieniądze, od 50 do 2,5 tys. zł na okres maksimum 30 dni. – Całkowita cena pożyczki jest jasno określona od samego początku, jeszcze przed złożeniem wniosku kredytowego – wyjaśnia Errol Damelin, założyciel Wonga w Londynie. Koszty pożyczki nie są małe. Pożyczając 1 tys. zł na miesiąc, musimy oddać ok. 1,3 tys. zł.
Klient płaci za szybkość i wygodę – ocena zdolności kredytowej odbywa się online, a pieniądze na koncie można zobaczyć już w 15 min. od złożenia wniosku na stronie internetowej. Wonga chce też wkrótce uruchomić specjalną aplikację na urządzenia mobilne. – Chcemy zmienić polski rynek finansów konsumenckich – mówi Marcin Borowiecki, dyrektor zarządzający Wonga w Polsce. Wyjaśnia, że firmie zależy na promowaniu bezpiecznego i odpowiedzialnego pożyczania. – Dlatego jako pierwszy pożyczkodawca w Polsce podpisaliśmy umowę z Biurem informacji Kredytowej i wymieniamy się informacjami o historii kredytowej klientów – mówi. Poza weryfikacją w BIK, firma korzysta z danych, jakie znajduje o klientach w sieci (np. na portalach zakupowych), planuje też, za zgodą pożyczkobiorcy, pozyskiwać informacje z portali społecznościowych. – Nie stosujemy promocji, zachęcamy do wcześniejszej spłaty i pomagamy w budowie pozytywnej historii kredytowej w BIK – mówi Borowiecki.
Wonga od momentu powstania w 2007 r. udzieliła 7 mln pożyczek na kwotę blisko 2 mld brytyjskich funtów. W Polsce serwis działa testowo od końca ubiegłego roku. – Zainteresowanie jest duże. Internauci najczęściej pożyczają kwoty wysokości kilkuset złotych – mówi Borowiecki. Nie informuje, jakie nadzieje Wonga wiąże z działalnością na polskim rynku, ani ile do tej pory udało się pożyczyć. – Nie chcemy konkurować ani z bankami ani z firmami pożyczkowymi, typu Provident. Chcemy być alternatywą dla karty kredytowej, gdzie wiele kosztów jest niejasnych dla konsumenta – mówi.