Pomysł dołączenia do największych finansowych potęg politycy mieli od dawna. To właśnie jego efektem jest powstanie dzielnicy finansowo-biznesowej Moskwa City. Na 100 ha w zakolu rzeki Moskwy wyrósł zespół imponujących biurowców, hoteli i apartamentowców. Zakończenie budowy – w 2014 r.

Teraz Kreml chce, by Moskwa dołączyła do liderów światowych finansów w ciągu pięciu lat. W zatwierdzonym przez Dmitrija Miedwiediewa harmonogramie znalazło się m.in. uproszczenie emisji papierów wartościowych, rozwój funduszy inwestycyjnych, uproszczenie procedur wizowych dla biznesu, standardy międzynarodowe na moskiewskich uczelniach, w szpitalach, administracji i transporcie.

– Musimy podnieść się do pierwszej dwudziestki z miejsc outsidera w szeregu rankingów oceniających atrakcyjność prowadzenia biznesu i ochronę praw inwestorów. Na przykład wg wskaźnika dostępności kredytowej w rankingu Banku Światowego Doing Business zajmujemy 98. pozycję.  A za pięć lat ma to być pierwsza dwudziestka. Chcemy, by w notowaniu Global Financial Centers Index z obecnego 65. miejsca Moskwa przesunęła się na 15. – tłumaczy agencji Prime Aleksandr Wołoszyn, szef grupy roboczej ds. utworzenia centrum w Moskwie.

Eksperci już wcześniej ocenili, że program jest nierealny. Jewgienij Nadorszin, główny ekonomista firmy AFK Sistiema, mówił gazecie „Izweistia", że nie wystarczy budowa dzielnicy biznesowej, by zrobić z Moskwy centrum finansowe.