To trend wymuszony przez sytuację makroekonimczną i zmiany społeczne. Trudności w znalezieniu, pracy po ukończeniu college'u i opóźnianie momentu założenia własnej rodziny sprawiają, że wielu młodych ludzi wraca do rodzinnych domów.
Dla socjologów ten trend jest sporym zaskoczeniem. W amerykańskiej rzeczywistości zwykle rozpoczęcie studiów lub ukończenie szkoły średniej w przypadku osób niekontynuujących nauki było równoznaczne z usamodzielnieniem się. Według Pew w 2012 r. aż 56 proc. osób w wieku 18–24 lata mieszkało w domach, w których spędziło dzieciństwo. W grupie wiekowej 18–31 lat, czyli tzw. pokoleniu Milenium (Millennials) z rodzicami mieszka dziś 36 proc., czyli 21,6 mln młodych ludzi.
Przed recesją, w 2007 r. odsetek ten wynosił 32 proc. (18,5 mln). Taka proporcja utrzymywała się zresztą od 1968 r., kiedy po raz pierwszy zgromadzono dane pozwalające na przeprowadzenie badań porównawczych.
Pod skrzydła rodziców częściej wracają mężczyźni z generacji Milenium niż kobiety (odpowiednio 40 i 32 proc.), co także jest trendem obserwowanym od wielu lat. Podstawowym powodem pozostawania w domu był brak stałego zajęcia. W 2012 r. tylko 63 proc. przedstawicieli generacji Milenium miało pracę. Przed recesją odsetek ten wynosił 70 proc.
Bezrobotni „milenijni" dużo częściej mieszkają przy rodzicach niż mający stałe zatrudnienie (odpowiednio 45 proc. i 29 proc.). Inne czynniki sprzyjające pozostawaniu w domach to rosnąca liczba osób podejmujących studia (39 proc. wobec 35 proc. w 2007 r.). Trzeba jednak pamiętać, że statystycy kwalifikują jako mieszkających w domu studentów mieszkających w akademikach, powracających do rodziców podczas przerw semestralnych i na wakacje.