Brytyjska telewizja BBC twierdzi, że ma dowody - w postaci nagrań z pięcioma sprzedawcami pracującymi dla zagranicznych koncernów, którzy twierdzą, że firmy te płaca łapówki po to by zwiększyć sprzedaż swoich produktów. Żaden nie odważył się jednak wystąpić z tymi oskarżeniami publicznie. Wszyscy boją się utraty pracy.
Te rewelacje to pokłosie skandalu łapówkowego i dochodzenia władz w Pekinie przeciwko farmaceutycznemu gigantowi GlaxoSmithKline, oskarżanemu także o zmowę cenową.
Jednak to co opowiadają sprzedawcy pokazuje skalę procederu. Jedna z firm musiała zapłacić 1000 dol., by "powrócić" ze swoimi produktami do jednego ze szpitali. Normalna oficjalna droga jest dla koncernów "zbyt długa, skomplikowana i zbyt kosztowna". Szukają więc prostszych rozwiązań. Koncerny wyliczyły, że taniej jest płacić łapówki niż przechodzić przez oficjalne procedury.
Pieniądze otrzymują też bezpośrednio sami lekarze.
W zeszłym miesiącu chińska policja wszczęła dochodzenie przeciwko GlaxoSmithKlin, pod zarzutem łapówkarstwa, zmowy cenowej i zachowań "podobnych do mafijnych. Władze koncernu zaoferowały pełną współpracę z władzami policyjnymi w Pekinie.