Zeszłoroczny wzrost był wyjątkowy, jako że w ostatniej dekadzie przyrost prywatnych aktywów wynosił średnio 4,6 proc. rocznie. To efekt przede wszystkim hossy na światowych giełdach, która pozwoliła inwestorom zarobić średnio 10,4 proc. rocznie, najwięcej od początku kryzysu. Jednocześnie bardzo niskie stopy procentowe osobom lokującym pieniądze na lokatach zjadły oszczędności w wyniku inflacji. Na koniec 2012 roku globalne oszczędności były mniej więcej równomiernie rozłożone między inwestycje w akcje (36 proc.), depozyty bankowe (32 proc.) oraz produkty emerytalne i ubezpieczeniowe (30 proc.).

Największe korzyści ze wzrostów giełdowych odnotowali mieszkańcy Azji (wzrost wartości aktywów o 16 proc.) oraz Oceanii, Ameryki Łacińskiej i Europy Środkowo-Wschodniej. Boom na rynkach pozwolił na odrobienie strat także w gospodarkach rozwiniętych, ze wzrostami na poziomie 8,3 proc. w USA i 5,3 proc. w Europie Zachodniej. Patrząc w dłuższej perspektywie, to nasza część Europy jest zwycięzcą: w latach 2001 – 2012 średnioroczny wzrost wartości aktywów wyniósł blisko 15 proc. Najbardziej w regionie wzrost oszczędności obserwowali Polacy: w ciągu roku nasze aktywa zwiększyły się o blisko 10 proc., kolejnym w kolejce Czechom urosły one o 7 proc. W naszym kraju, mimo zwiększenia oszczędności, wciąż są one na niskim poziomie i wynoszą na osobę 8,8 tys. euro, czyli około 35 tys. zł. Najbogatsi w regionie Słoweńcy mają 18 tys. euro, 72 tys. zł, a Czesi ponad 15 tys. euro na osobę, czyli około 60 tys. zł. Porównując aktywa netto (po odjęciu zobowiązań) przeciętny Polak ma 5 tys. euro oszczędności (20 tys. zł), Czech 10 tys. euro (40 tys. zł), a Słoweniec 12 tys euro, czyli 48 tys. zł. Największe na świecie aktywa netto na mieszkańca mają Szwajcarzy – średnio 142 tys. euro (576 tys. zł) i Amerykanie 101 tys. euro, około 400 tys. zł.

Już w 2011 r., gdy prywatne oszczędności sięgnęły 100 bilionów euro autorzy raportu zwracali uwagę, że kwota taka pozwoliłaby mieszkańcom globu na wykupienie wszystkich obligacji rządowych na świecie i to trzykrotnie.