Badania na zlecenie U.S. Conference of Mayors przeprowadziła firma IHS Global Insight. Ich wyniki opublikowano z okazji odbywającego się co pół roku spotkania gospodarzy dużych i średnich miast w USA. Tegoroczne prognozy okazały się bardzo optymistyczne. W 2014 roku rozwój gospodarczy odnotuje aż 356 z 363 aglomeracji miejskich w USA. Tylko siedem metropolii czeka bądź stagnacja, bądź spadek lokalnego PKB. Dla porównania – w 2013 roku odnotowano spadek aktywności gospodarczej aż w 97 miastach. Co więcej – aż 340 aglomeracji odnotuje w 2014 roku wzrost szybszy niż 1 proc., a z tej liczby w 69 miastach będzie on szybszy niż 3 proc. "Ożywienie zaczęło być odczuwalne praktycznie wszędzie" – skomentował wyniki badań jego współautor Jim Diffley.

Według prognozy, najszybsze tempo wzrostu będą notować średnie i mniejsze (jak na amerykańskie realia) ośrodki miejskie. Rekordzistą ma być 300-tysięczna aglomeracja Naples na Florydzie, gdzie lokalna gospodarka ma wzrosnąć o ponad 6 proc. Dużo większa metropolia Raleigh w Karolinie Północnej (400 tys. mieszkańów miasta i 1,8 miliona w aglomeracji) ma rozwijać się w tempie 4,2 proc., a tylko nieco wolniej Atlanta w Georgii i Austin w Teksasie. Największe metropolie – Nowy Jork, Chicago i Los Angeles wypadną poniżej przeciętnej. IHS przewiduje jednak powrót na ścieżkę wzrostu wielu miast na Środkowym Zachodzie i położonych w tzw. "Pasie Rdzy" (Rust Belt), które najmocniej ucierpiały z powodu ucieczki za granicę zakładów przemysłowych. Proces odtwarzania wszystkich miejsc pracy, które zniknęły w czasie wielkiej recesji powinien w skali całego kraju zakończyć się w 2015 roku – przewidują analitycy.