– Chcemy dodać do światowego PKB w tym czasie przynajmniej 2 bln dol. – mówił rozentuzjazmowany minister finansów Australii, Joe Hockey. – To nierealistyczne – ostrzegali niektórzy z uczestników konferencji.
– Jakie ostatecznie będzie tempo światowego wzrostu, zależy od wielu czynników i jest to proces niesłychanie skomplikowany – studził nastroje niemiecki minister finansów, Wolfgang Schaeuble. Jego zdaniem politycy nie mają prawa gwarantować takich celów.
Ale Hockey i popierający go szefowie banków centralnych, ministrowie finansów i gospodarki z krajów, które wypracowują 85 proc. światowego PKB, nie wymyślili sobie takich liczb. To efekt analizy przygotowanej przed konferencją w Sydney przez ekonomistów Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w której wyliczono, że niezbędne reformy strukturalne są w stanie zwiększyć światowy PKB o 0,5 pkt proc. rocznie w ciągu najbliższych 5 lat, zwiększając światowy PKB o 2,25 bln dol. Na razie jednak MFW przewiduje, że wzrośnie on o 3,75 proc w tym roku i o 4 proc. w 2015.
Nie ma natomiast żadnych wytycznych, jak miałoby się to stać. Ale konferencja w Sydney miała wyznaczyć konkretny cel. Środki, jakimi ma być on osiągnięty, zostaną określone na listopadowym spotkaniu G20 w Brisbane. – Każdy kraj ma przyjechać z własnym planem – tłumaczył minister Hockey.
To porozumienie, mimo że dotyczy bardzo luźno wyznaczonych metod osiągnięcia celu, jest jednak sukcesem, bo dotąd posiedzenia G20 bardzo rozczarowywały. Zarządzający finansami świata nie byli w stanie podjąć żadnych decyzji ws. ograniczeń deficytów budżetowych i na rachunku bieżącym. A taką konieczność zawsze podkreślano przed obradami.