Inwestycja w fundusz zawsze wiąże się z ryzykiem

Decydując się na ofertę TFI, pamiętajmy o ryzyku, opłatach i o tym, że historyczne sukcesy nie gwarantują zysku.

Publikacja: 15.09.2014 07:58

Inwestycja w fundusz zawsze wiąże się z ryzykiem

Foto: Bloomberg

Średnie oprocentowanie lokat – w czerwcu tego roku (ostatnie dostępne dane NBP) wynosiło 2,4 proc. dla depozytów zawieranych na okres powyżej dwóch lat – raczej nie zachęca Polaków do powierzenia oszczędności bankom. W tej sytuacji naturalną alternatywą dla lokat wydają się jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. O tym, że tak rzeczywiście są traktowane, może świadczyć rekordowa popularność funduszy gotówkowych i pieniężnych, których jednostki bywają przedstawiane właśnie jako najbliższy „zamiennik" lokat – od początku ubiegłego roku do końca lipca inwestorzy detaliczni wpłacili do nich prawie o 10 mld zł więcej, niż z nich wypłacili.

Można stracić wszystko

I tu pojawia się pierwszy problem. Żaden produkt inwestycyjny nie może być traktowany jako alternatywa dla lokaty, przede wszystkim dlatego, że wypłaty oszczędności nie gwarantuje Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG). Poza tym inwestycja w jednostki uczestnictwa każdego, nawet najbezpieczniejszego funduszu, może się wiązać ze stratą. W najlepszym wypadku – np. funduszu z ochroną kapitału – może być ona niewielka – równa stopie inflacji w czasie trwania inwestycji. W najgorszym – może sięgać nawet całości zainwestowanej kwoty.

Dopiero ze świadomością tego podstawowego ryzyka można przystąpić do bardziej szczegółowego rozeznania w ofercie TFI.

Im wyższy udział akcji w portfelu funduszu inwestycyjnego – tym wyższe ryzyko, czyli prawdopodobieństwo poniesienia straty. Decydując się na inwestycje w jednostki uczestnictwa funduszy, powinniśmy na samym początku określić, jaką część naszych oszczędności jesteśmy gotowi poświęcić w imię potencjalnie wyższych zysków.

Jeżeli kusi nas średnia stopa zwrotu z inwestycji rzędu 10 proc. w skali roku – lub więcej – możemy wybrać fundusz akcji. Pamiętając jednak, że tyle samo, a nawet więcej możemy stracić w ciągu zaledwie kilku tygodni, a nawet dni.

Jeżeli obawiamy się tak dużego ryzyka, postawmy na „bezpieczny" fundusz, lokujący środki w obligacje, pamiętając, że również w przypadku takiej inwestycji musimy się liczyć z ewentualną stratą. W przypadku funduszu z przewagą obligacji skarbowych w portfelu – będzie ona najczęściej niższa niż w funduszu obligacji korporacyjnych, w którym może sięgać nawet kilkudziesięciu procent – poziom ryzyka jest porównywalny z funduszem akcji.

Przykład? Od początku tego roku Copernicus Dłużnych Papierów Korporacyjnych stracił 19 proc. – jego jednostka uczestnictwa jest teraz warta mniej niż trzy i pół roku temu. Inny fundusz obligacji korporacyjnych – Idea Premium, we wrześniu 2012 r. stracił około 14 proc. w jeden dzień.

Nazwa to nie strategia

Nazwy funduszy inwestycyjnych nie zawsze jednoznacznie określają strategię przyjętą przez zarządzającego portfelem. Pół biedy, gdy fundusz „Akcji" inwestuje przede wszystkim w akcje małych i średnich spółek. Gorzej, gdy fundusz „Płynnościowy" albo „Pieniężny" lokuje swoje aktywa przede wszystkim w obligacje korporacyjne.

Dlatego, decydując się na konkretną strategię, warto sprawdzić, w co dokładnie inwestują zarządzający. Takich informacji raczej nie dostarczy KIID (Key Investor Information Document – dokument z kluczowymi informacjami dla inwestorów) koncentrujący się na profilu ryzyka i kosztach inwestycji w jednostki uczestnictwa funduszu.

Powinniśmy jej szukać w kartach funduszy publikowanych przez TFI, prospektach informacyjnych lub zapytać o to dystrybutora jednostek uczestnictwa. Najbardziej szczegółowe informacje o składzie portfela znajdziemy w publikowanych (dwa razy do roku w przypadku funduszy otwartych – FIO) sprawozdaniach finansowych zawierających „fotografię" portfela funduszu na półrocze i koniec roku. Są one dostępne na stronach internetowych TFI.

Nic za darmo

Inwestując w tytuły uczestnictwa funduszy, ponosimy trzy rodzaje kosztów. Musimy uiścić opłatę manipulacyjną (dystrybucyjną) za samo wpłacenie pieniędzy do funduszu, opłatę stałą za zarządzanie i - w niektórych funduszach – opłatę zmienną za zarządzanie.

Opłata manipulacyjna lub dystrybucyjna przeważnie wynosi od 0 do nawet 5 proc. i pomniejsza naszą wpłatę do funduszu. Np. 3 proc. opłaty manipulacyjnej powoduje, że na każde wpłacone przez nas 100 zł do portfela w rzeczywistości trafi 97 zł.

Opłaty za zarządzanie pomniejszają natomiast wypracowaną przez fundusz stopę zwrotu. Nie odczuwamy ich bezpośrednio, bo cena jednostek uczestnictwa jest na bieżąco – każdego dnia wyceny aktywów funduszu – pomniejszana o tę opłatę. Success fee, czyli opłatę zmienną za zarządzanie, pobierają niektóre TFI za wypracowanie zysku powyżej określonego poziomu. Jeżeli np. zarządzający osiągnie wynik wyższy niż 10 proc. w skali roku, to od tej „nadwyżki" kasuje np. kolejne 20 proc.

Co do zasady najwyższe opłaty za zarządzanie, 3–5 proc., ponosi się, inwestując w tytuły uczestnictwa funduszy akcji lub  absolutnej stopy zwrotu, a najniższe – na poziomie 0,5–1 proc. – w jednostki funduszy gotówkowych i pieniężnych.

Co się dzieje z opłatami, które płacimy za inwestycję w tytuły uczestnictwa funduszy? Manipulacyjna w całości trafia do sprzedawców. Część opłaty za zarządzanie, zazwyczaj ok. 50–70 proc., również inkasują sprzedawcy. Dobrze o tym pamiętać, kiedy korzystamy z „bezpłatnych" usług pośredników finansowych.

Pamiętajmy też, że pośrednicy finansowi najwięcej zarabiają na sprzedaży najbardziej ryzykownych produktów inwestycyjnych – to w nich opłata za zarządzanie jest największa i w konsekwencji również prowizja sprzedawcy ma najwyższą wartość (50 proc. z 5 proc. to więcej niż 50 proc. z 2 proc.). W interesie dystrybutorów funduszy, choć również polis inwestycyjnych czy lokat strukturyzowanych, leży przede wszystkim sprzedaż tych produktów, na których zarobią najwięcej, a niekoniecznie tych, które w danym momencie są najlepsze dla ich klientów.

Stopa zwrotu w praktyce

Powszechny błąd zarówno mniej, jak i bardziej doświadczonych inwestorów polega na kierowaniu się historycznymi stopami zwrotu.

Firmy zarządzające aktywami skrzętnie wykorzystują tę skłonność swoich klientów ?w materiałach reklamowych, eksponując na pierwszym planie wysokie historyczne zyski funduszy. Tymczasem niezły wynik wypracowany w przeszłości w żadnym stopniu nie gwarantuje osiągnięcia wysokich stóp zwrotu w przyszłości.

Przykład? Inwestorzy, którzy ?w czerwcu lub lipcu 2007 r., czyli w szczycie ostatniej hossy, kiedy historyczne stopy zwrotu funduszy akcji były najwyższe, zainwestowali w fundusze akcji polskich, po pięciu latach średnio rzecz biorąc byli ponad 40 proc. pod kreską.

Historyczne wyniki mogą pokazać, które portfele w ofercie różnych TFI radziły sobie lepiej, które gorzej (czy lepsze były fundusze z oferty TFI „X" czy z oferty TFI „Y"), ?ale nie pomogą przy wyborze funduszu, który wypracuje dla nas zysk w przyszłości.

Inny powszechny błąd inwestorów polega na zbyt długim utrzymywaniu stratnych pozycji. Nie można inwestować wg zasady „kup i zapomnij" ?– co pewien czas sprawdzajmy wyniki naszych inwestycji i ustalmy maksymalny poziom straty, przy którym wycofamy oszczędności z funduszu.

Średnie oprocentowanie lokat – w czerwcu tego roku (ostatnie dostępne dane NBP) wynosiło 2,4 proc. dla depozytów zawieranych na okres powyżej dwóch lat – raczej nie zachęca Polaków do powierzenia oszczędności bankom. W tej sytuacji naturalną alternatywą dla lokat wydają się jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. O tym, że tak rzeczywiście są traktowane, może świadczyć rekordowa popularność funduszy gotówkowych i pieniężnych, których jednostki bywają przedstawiane właśnie jako najbliższy „zamiennik" lokat – od początku ubiegłego roku do końca lipca inwestorzy detaliczni wpłacili do nich prawie o 10 mld zł więcej, niż z nich wypłacili.

Pozostało 91% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli