Reklama
Rozwiń

TFI zachęcają do systematycznego inwestowania w fundusze

fundusze | Systematyczne wpłaty pozwalają skorzystać z mechanizmu uśredniania ceny jednostek uczestnictwa.

Publikacja: 15.09.2014 08:46

jan morbiato

Ponad połowa Polaków (57 proc.) to osoby żyjące „od pierwszego do pierwszego". W dodatku tylko jedna trzecia (34 proc.) z nas uważnie planuje i kontroluje wydatki, wynika z badania „Postawy Polaków wobec oszczędzania" przeprowadzonego przez Fundację Kronenberga. Jednocześnie jednak aż 61 proc. Polaków uważa, że warto oszczędzać, bo dzięki temu w przyszłości będzie się żyło lepiej.

Widać więc, że mimo powszechnego przekonania o konieczności oszczędzania, Polacy tego nie robią, bo całość przychodów przeznaczają na życie. Tymczasem wystarczy odkładać niewiele w skali miesiąca, żeby po latach uzbierać pokaźną kwotę.

Efekt kuli śnieżnej

Pomocne w stopniowym zgromadzeniu kapitału mogą się okazać dwa mechanizmy – procent składany (uważany przez Alberta Einsteina za największy wynalazek ludzkości) i uśrednianie ceny zakupu jednostek funduszy.

Działanie procentu składanego widać wyraźnie przy oszczędzaniu na lokatach bankowych lub w przypadku innych form lokowania kapitału z okresową kapitalizacja odsetek. Z upływem czasu są one naliczane od coraz wyższej podstawy. 100 zł na lokacie oprocentowanej 2 proc. w skali roku z roczną kapitalizacją odsetek, po roku zamieni się w 102 zł (zyskujemy 2 zł), po kolejnym roku w 104,04 zł (zyskujemy już 2,04) i tak dalej. W rezultacie z każdym rokiem zyskujemy coraz więcej.

W długim terminie więcej niż na lokacie możemy zarobić, ponosząc większe ryzyko. Średnia roczna stopa zwrotu większości funduszy inwestycyjnych jest bowiem wyższa niż oprocentowanie lokat (w krótkim, a nawet średnim terminie – kilku lat, może być ujemna, na lokacie – nie).

W przypadku inwestycji w fundusze sprawdza się też inny mechanizm – uśrednianie ceny nabycia jednostek uczestnictwa, widoczne przy systematycznym odkładaniu nawet drobnych kwot. Jak to działa? Sprawdźmy na trzech przykładach – rosnącego rynku, czyli np. hossy na rynku akcji, trendu zmiennego i spadkowego, czyli bessy.

Przyjmijmy, że stać nas na to, żeby w ciągu dziesięciu lat odkładać 50 zł miesięcznie, co daje w sumie 6 tys. zł po dziesięciu latach. Za te 50 zł miesięcznie kupujemy jednostki uczestnictwa funduszy akcji. Na początku okresu oszczędzania jedna jednostka jest warta 100 zł (jednostki funduszy są podzielne, w praktyce można kupić np. pół jednostki). Załóżmy, że chodzi o fundusz, który w tym okresie przyniesie średnią stopę zwrotu na poziomie 6 proc. rocznie: fundusze akcji polskich, w ciągu ostatnich dziesięciu lat przeciętnie dały zarobić ponad 80 proc., czyli właśnie około 6 proc. każdego roku. Po dziesięciu latach jedna jednostka jest więc warta 180 zł.

Odkładając 50 zł każdego miesiąca na początku okresu oszczędzania, po dwóch miesiącach mamy jedną jednostkę uczestnictwa wartą 100 zł. Po roku jest ona warta 106 zł (przyjęliśmy, że  średnia roczna stopa zwrotu z inwestycji wynosi 6 proc.). To oznacza, że po roku za tę samą miesięczną kwotę kupimy już mniej jednostek – są one warte więcej, bo w tym czasie ceny akcji posiadanych przez fundusz wzrosły (sytuacja przedstawiona na pierwszym wykresie).

Gdybyśmy od początku mieli 6 tys. zł i zainwestowali je wszystkie od razu na początku hossy zarobilibyśmy 4,8 tys. zł (6 tys. razy 80 proc.), a nasz kapitał wynosiłby 10,8 tys. zł. To więcej, niż inwestując każdego miesiąca 50 zł. W tym przypadku nasz zysk mógłby być równy np. 2 tys. zł (jego dokładna wartość zależy od przebiegu hossy), a zgromadzony kapitał wyniósłby 8 tys. zł.

Jednak po pierwsze – inwestor indywidualny ma bardzo małe szanse na dokładne trafienie w taką hossę, jak opisana powyżej. Po drugie – systematyczne oszczędzanie w funduszach umożliwia zgromadzenie kapitału, którym nie dysponowaliśmy na początku inwestycji i dodatkowo – zarobienie pieniędzy, nawet jeżeli zysk okazał się niższy, niż gdybyśmy dużą kwotę zainwestowali jednorazowo w dobrym momencie.

Warto inwestować podczas bessy

Rozważmy teraz drugi przykład: taki, w którym uśrednianie sprawdza się najlepiej – rynku zmiennego, a ostatecznie spadkowego (przedstawiony na drugim wykresie). Z taką sytuacją mielibyśmy do czynienia, rozpoczynając inwestycję latem 2007 r. i kończąc ją w grudniu 2013 r. W tym czasie WIG – indeks szerokiego rynku warszawskiej giełdy – zanurkował o 67 proc. (do lutego 2009 r.), by później wzrosnąć o 136 proc. (do końca 2013 r.), ostatecznie jednak nie odrobił całości strat i na koniec ubiegłego roku był wciąż o 22 proc. niżej niż w szczycie hossy w 2007 r.

Gdybyśmy zainwestowali 6 tys. od razu, po ponad pięciu latach bylibyśmy stratni o przeszło 1300 zł (22 proc. z 6 tys.). Gdybyśmy jednak rozpoczęli wtedy systematyczną inwestycję, ostatecznie, zamiast straty odnotowalibyśmy zysk. Dlaczego? Podczas spadków z lat 2007 i 2008 kupowalibyśmy coraz więcej, coraz tańszych jednostek, z czego wszystkie, kupione w okolicach „dołka" z początku 2009 r., czekałby aż 136-procentowy wzrost.

Nie ulega wątpliwości, że inwestor realizujący taką strategię musi mieć żelazne nerwy – nie jest łatwo konsekwentnie kupować jednostki funduszy akcji, kiedy na giełdzie dominują spadki.

W trzecim przypadku – bessy, analogicznej do tej z lat 2007–2008, inwestując systematycznie, nie uniknęlibyśmy straty, udałoby się jednak ją ograniczyć – z każdym miesiącem kupowane coraz taniej jednostki czekałby coraz mniejszy spadek.

Przedstawione przykłady pokazują, że systematyczność w inwestowaniu popłaca. Teoretycznie wyższe zyski można osiągnąć, inwestując i wycofując cały kapitał jednorazowo, w praktyce inwestorzy indywidualni nie potrafią tego robić – widać to po napływach do funduszy inwestycyjnych – są najwyższe, gdy trend wzrostowy się kończy, czyli w najlepszym momencie do wycofania się z inwestycji (w czerwcu 2007 r. do funduszy akcji polskich wpłacono o ponad 4 mld zł więcej, niż z nich wypłacono – to najwyższy wynik w historii polskiej branży funduszowej). I odwrotnie, najwięcej pieniędzy wycofujemy z funduszy po głębokich korektach, czyli wtedy, kiedy doświadczony inwestor powinien wchodzić na rynek.

Strategia „drobnych kroczków" pozwala uniknąć tych błędów, moment rozpoczęcia inwestycji nie ma ostatecznie wypływu na to, czy zarobimy czy stracimy – nawet jeżeli zaczniemy oszczędzać w najmniej odpowiednim momencie z punktu widzenia koniunktury giełdowej, mamy szansę na zysk.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

j.morbiato@rp.pl

Nie takie straszne załamanie

Systematyczne oszczędzanie pozwoliłoby klientom TFI uniknąć bolesnego błędu, który w ostatnich latach popełniło wielu. Mowa o zainwestowaniu w tytuły uczestnictwa funduszy akcji wtedy, kiedy były najdroższe, czyli latem 2007 r. (dane o napływach do TFI świadczą o tym, że nigdy wcześniej ani nigdy później fundusze nie cieszyły się większą popularnością). Przedstawiony w tekście mechanizm uśredniania ceny nabycia jednostek uczestnictwa (przykład ze zmiennym rynkiem) zadziałałby podręcznikowo, gdybyśmy rozpoczęli regularną inwestycję właśnie na szczycie poprzedniej hossy – w czerwcu lub lipcu 2007 r. – wycofali się pod koniec 2013 r. Gdybyśmy wpłacili wszystko od razu, ponieślibyśmy dotkliwą stratę rzędu 20 proc. Oszczędzając systematycznie, też osiągnęlibyśmy wynik rzędu 20 proc., tyle że... na plusie. Podczas spadków w latach 2007–2008 stalibyśmy się właścicielami dużej liczby tanio kupowanych jednostek uczestnictwa, które w swojej masie zaczęłyby bardzo efektywnie „pracować" od 2009 r., kiedy warszawska giełda rozpoczęła odrabianie strat. Nie popełniajmy więc błędu polegającego na jednorazowym inwestowaniu „oszczędności życia".

jan morbiato

Ponad połowa Polaków (57 proc.) to osoby żyjące „od pierwszego do pierwszego". W dodatku tylko jedna trzecia (34 proc.) z nas uważnie planuje i kontroluje wydatki, wynika z badania „Postawy Polaków wobec oszczędzania" przeprowadzonego przez Fundację Kronenberga. Jednocześnie jednak aż 61 proc. Polaków uważa, że warto oszczędzać, bo dzięki temu w przyszłości będzie się żyło lepiej.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Finanse
Listy zastawne: klucz do tańszych kredytów mieszkaniowych?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Finanse
Otwarcie na dialog, czekanie na konkretne działania
Finanse
Putin gotowy na utratę zamrożonych aktywów. Już nie chce kupować boeingów
Finanse
Donald Trump wybiera nowego szefa Fed. Kandydat musi spełniać podstawowy warunek
Finanse
Holistyczne spojrzenie na inwestora