Można zadać sobie pytanie po co mam trzymać waluty skoro mieszkam w Polsce, kupuję produkty i usługi w naszym kraju i wyliczam wartość swojego portfela inwestycyjnego w złotówkach. Wtedy waluty jawią się jedynie jako element spekulacyjny. Czyli kupuję waluty tylko po to i tylko wtedy kiedy myślę, że na nich zarobię i na końcu sprzedam.
Oczywiście element spekulacyjny czy transakcyjny jest też ważny i można z niego korzystać w umiarkowanym stopniu ale nie powinien on być jedynym kryterium podejmowania decyzji. Dlaczego? Bo waluty stanowią element zmniejszający ryzyko portfela, a nie zwiększające ryzyko. Czy ktoś pół roku temu mógł przewidzieć, że dolar amerykański będzie dzisiaj kosztował 3,70 zł? Czy ktoś przypuszczał nawet w najbardziej skrajnych scenariuszach, że frank szwajcarski może dojść do 4,50 zł? A jednak. Prognozowanie kursów walut ma to do siebie, że z reguły prognozy się nie sprawdzają. Dlaczego? Bo na waluty ma wpływ tysiące czynników wzajemnie się wspierających, wykluczających i działających w różnych kierunkach. Dlatego nie można przewidzieć kursów walutowych. Można handlować walutą, nawet osiągać na tych operacjach zyski ale nie można z sensem przewidzieć kursów walutowych.