Ile jest warte 100 zł wpłacone 2 lata temu do banku? Sprawdziliśmy, to złe wieści

O co najmniej 90 mld zł spadła realna wartość depozytów ludności ulokowanych w bankach. Polityka niskich, w zestawieniu z inflacją, stóp procentowych zdemolowała nasze oszczędności i zmieni nawyki dotyczące odkładania pieniędzy.

Publikacja: 21.09.2023 12:09

Sprawdziliśmy, jak bardzo oszczędności Polaków straciły na wartości

Sprawdziliśmy, jak bardzo oszczędności Polaków straciły na wartości

Foto: Adobe Stock

Dwa lata temu, w lipcu 2021 r., inflacja po raz pierwszy od długiego czasu doszła do 5 proc. w skali roku. Potem było już tylko gorzej. Rekord, 18,4 proc., padł w lutym 2023 r. Potem wzrost cen zaczął hamować i w sierpniu wyniósł 10,1 proc., co nadal jest wysokim poziomem.

Przypomnijmy, że celem działań NBP powinno być dbanie o to, by inflacja w średnim okresie utrzymywała się w przedziale od 1,5 do 3,5 proc. (cel inflacyjny to 2,5 proc.).

W sumie od lipca 2021 r. do lipca 2023 r. ceny detaliczne zwiększyły się o 28 proc. A to oznacza, że wartość oszczędności mocno spadła.

Parkiet

Wysokiemu skokowi inflacji nie towarzyszył, niestety, równie wysoki wzrost stóp procentowych. Dlatego wszyscy lokujący pieniądze w bankach lub oszczędzający w inny sposób powiązany z poziomem stóp procentowych, ponoszą realne straty.

Każde odsetki są dobre

Oczywiście Polacy starają się chronić swoje pieniądze. Widoczna jest tendencja do przenoszenia środków z nieoprocentowanych kont osobistych na lokaty.

W lipcu dwa lata temu pieniądze zgromadzone na depozytach terminowych stanowiły niespełna 19 proc. wszystkich środków odłożonych przez Polaków w bankach. Od tego czasu ich wartość wzrosła o przeszło 120 proc. Teraz stanowią już 35 proc. całości. W tym samym czasie wartość wkładów na rachunkach bieżących spadła o ponad 8 proc.

Czytaj więcej

Polacy oszczędzają, na czym się da

Niestety, nawet lokaty ze stosunkowo dobrym oprocentowaniem (według NBP w lipcu średnie wynosiło 5,5 proc. w skali roku) przynoszą realne straty. Z powodu inflacji wartość depozytów ludności w bankach spadła niemal o 10 proc. A trzeba pamiętać, że na obecny stan depozytów złożyły się też odsetki (nominalnie całkiem wysokie) i przede wszystkim nowe wpłaty. W sumie ich saldo przez dwa ostatnie lata wyniosło około 92 mld zł.

Uwzględniając to, realny spadek wartości pieniędzy ulokowanych w bankach przekroczył 18 proc. A to oznacza, że z naszych kont wyparował niemal co piąty wpłacony tam złoty.

W warunkach wysokiej inflacji banki centralne podnoszą stopy procentowe, aby ludzie – zamiast przeznaczać wszystkie pieniądze na zakupy (zanim ceny znów wzrosną), co nakręca inflację – zakładali depozyty przynoszące prawdziwy (realny) zysk. U nas taka polityka nie jest prowadzona.

Fundusze w roli alternatywy

Teoretycznie zniechęcające oprocentowanie w bankach powinno skłaniać do szukania innych sposobów lokowania oszczędności. Tymczasem według danych NBP (są przygotowywane na koniec kwartałów) wartość jednostek i certyfikatów zamkniętych oraz otwartych funduszy inwestycyjnych znajdujących się w posiadaniu gospodarstw domowych zmniejszyła się w okresie czerwiec 2021 – czerwiec 2023 nie tylko realnie, ale i nominalnie. Spadek wyniósł blisko 14 proc., czyli prawie 22 mld zł (do ok. 140 mld zł). Zresztą saldo wszystkich wpłat i wypłat (nie tylko gospodarstw domowych) było ujemne, wyniosło blisko 26 mld zł.

Jest to pochodną wielu czynników, m.in. obaw o stan gospodarki (co przekłada się na sytuację na rynkach finansowych), niechęci do ryzyka, preferowania lokat krótkoterminowych (bo czasy są niepewne).

Czytaj więcej

„Nie płacę rachunków, bo inflacja” i inne wymówki polskich dłużników

Ostatnio sytuacja się poprawia. W tym roku (dwa kwartały) saldo wpłat i wypłat było już dodatnie – ponad 6 mld zł. Ale na razie większe wpłaty nie zdołały zniwelować skutków dość powszechnego wycofywania pieniędzy z funduszy inwestycyjnych w ubiegłym roku.

Warto wspomnieć, że fundusze prowadzone w ramach produktów emerytalnych (ich wartość to 24,7 mld zł) przez ostatnie dwa lata odnotowały wyraźny wzrost nominalny (23 proc.). W ujęciu realnym (po uwzględnieniu inflacji) siła nabywcza ulokowanych tam pieniędzy spadła o kilka procent.

Polacy dysponujący większą gotówką lub dobrą zdolnością kredytową chętnie inwestują na rynku nieruchomości, zwłaszcza w mieszkania na wynajem. Nawet jeśli rentowność wynajmu (zależąca od wielu czynników, np. lokalizacji) nie jest zbyt atrakcyjna, zawsze można liczyć na wzrost wartości mieszkania.

Tutaj też realnie tracimy

Obecnie na rynku nieruchomości obserwujemy zawirowanie cen m.in. z powodu uruchomienia programu kredytów 2 proc. Ale w dłuższym terminie realna wartość mieszkań się zmniejsza.

Według NBP, w drugim kwartale 2023 r. (liczonym od marca do maja) ceny na rynku wtórnym w 17 największych miastach wzrosły o 12–20 proc. w stosunku do drugiego kwartału 2021 r. Czyli realnie spadły o kilka procent. Co gorsze, z danych wynika, że dynamika cen jeszcze maleje.

Tylko fiskus jest zadowolony

Wygląda na to, że profity w obecnej sytuacji czerpie jedynie minister finansów. Ściągany przez niego podatek od dochodów kapitałowych wzrósł kilkakrotnie. Dość powiedzieć, że w lipcu 2021 r. banki wypłaciły niespełna 850 mln zł odsetek od depozytów, a w lipcu 2023 r. było to już 5,81 mld zł. Zatem dwa lata temu w lipcu fiskus dostał z podatku Belki ok. 160 mln zł, a w tym roku w lipcu 1,1 mld zł.

Czytaj więcej

Zamiast podwyżki pracownik dostanie obiad. Ogromny wzrost wydatków

Podobnie wzrosły nominalne odsetki od obligacji detalicznych, a wraz z nimi płacony przez oszczędzających podatek. I to wszystko w sytuacji, gdy Polacy de facto tracą, a nie zarabiają na swoich lokatach. Bo przecież zyski są tylko na papierze.

Minister finansów korzysta na realnie ujemnych stopach procentowych również w ten sposób, że sprzedaje mało rentowne dla inwestorów obligacje skarbowe. Gdyby stopy procentowe były realnie dodatnie, musiałby płacić znacznie więcej za pożyczane pieniądze. Chodzi nie tylko o obligacje oszczędnościowe, ale głównie o te kupowane np. przez banki za środki z naszych nisko oprocentowanych depozytów.

Pieniędzy „zjedzonych” przez inflację już nigdy nie odzyskamy. Będziemy musieli od nowa odbudowywać swój majątek. Ale co mają zrobić ci, którzy odkładali na starość i właśnie teraz chcieli korzystać z tego kapitału? Można szacować, że tylko przez dwa lata stracili ok. 10–20 proc. To będzie dla nich i innych Polaków doświadczenie zniechęcające do oszczędzania.

...bezpieczeństwo finansowe
Realnie ujemne stopy procentowe zubożają Polaków

Pieniędzy, które wyparowały z naszych rachunków bankowych i inwestycyjnych w wyniku wysokiej inflacji nikt nam już nie odda. Kapitał możemy stopniowo odbudowywać, gdy sytuacja się poprawi, o ile będziemy mieli dostatecznie dużo czasu i na ile pozwoli nam stan naszych finansów. Eksperci przekonują, że nawet niekorzystne warunki nie powinny zniechęcać do oszczędzania, zwłaszcza w długim terminie. W ciągu kilkunastu czy kilkudziesięciu lat z pewnością będą okresy i zysków, i strat. Ale takie podejście wcale nie oznacza akceptacji dla polityki utrzymywania realnie ujemnych stóp procentowych.

Dwa lata temu, w lipcu 2021 r., inflacja po raz pierwszy od długiego czasu doszła do 5 proc. w skali roku. Potem było już tylko gorzej. Rekord, 18,4 proc., padł w lutym 2023 r. Potem wzrost cen zaczął hamować i w sierpniu wyniósł 10,1 proc., co nadal jest wysokim poziomem.

Przypomnijmy, że celem działań NBP powinno być dbanie o to, by inflacja w średnim okresie utrzymywała się w przedziale od 1,5 do 3,5 proc. (cel inflacyjny to 2,5 proc.).

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Będzie konkurs dla członków Rady Fiskalnej
Finanse
Jak przestępcy ukrywają pieniądze? Kryptowaluty nie są wcale na czele
Finanse
Były dyrektor generalny Binance skazany za pranie brudnych pieniędzy
Finanse
Podniesienie kwoty wolnej od podatku. Minister finansów Andrzej Domański zdradził kiedy
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił