Diners Club, działający jako niszowa organizacja oferująca karty kredytowe z półki premium, chce w ciągu dwóch lat podwoić liczbę klientów.
– Mamy wydanych 30 tys. kart, a zakładam, że w horyzoncie dwóch lat będzie ich ok. 60 tys. W tym roku wprowadzamy nowe produkty skierowane do szerszej grupy odbiorców, m.in. karty kredytowe wydawane na nowych warunkach, z jednym z najdłuższych okresów bezodsetkowych na rynku i niskim oprocentowaniem – zapowiada Katarzyna Fatyga, dyrektor generalna Diners Club Polska.
Pod koniec października firma chce wydać nowy typ karty kredytowej dla osób młodych i aspirujących z programem lojalnościowym, w którym punkty można wymienić na bilety lotnicze wszystkich linii.
Wpływ interchange
– Oczywiście nadal chcemy budować naszą przewagą konkurencyjną na bogatych pakietach usług dodanych. Będziemy więc koncentrować się na produktach dla osób podróżujących za granicę oraz dla firm, które często wysyłają pracowników w delegacje i potrzebują profesjonalnego rozliczenia takich wyjazdów – podkreśla Katarzyna Fatyga.
Jak tłumaczy, banki ograniczają programy lojalnościowe po spadku prowizji interchange (od płatności kartami) i to jest szansa na zapełnienie tej luki na rynku przez takie firmy jak Diners Club. Zgodnie z europejskimi regulacjami stawki interchange spadły – i nie mogą być wyższe niż 0,2–0,3 proc. w zależności od typu karty, co bardzo obniżyło przychody z tego tytułu bankom-wydawcom kart. W efekcie ograniczają bonusy i usługi dodane do kart. Diners jest czasowo (do 2018 r.) wyłączony z tego ograniczenia jako organizacja kartowa działająca w trójstronnym modelu z licencjami i niskim udziale w rynku (0,3 proc.). Opiera się na innym modelu opłat.