Co połączenie dwóch tak dużych podmiotów może w praktyce oznaczać dla ich klientów?
1. Na razie... absolutnie nic. Po pierwsze nie wiadomo, czy do tego połączenia faktycznie dojdzie. Negocjacje są wprawdzie w toku, ale już raz z połączenia Pioneer Investments z Santander Asset Management nic nie wyszło. A negocjacje trwały wtedy dwa lata. Teraz będą krótsze, PZU jest bowiem zainteresowane przejęciem nie tylko Pioneera, ale i głównego dystrybutora funduszy pod tą marką – Banku Pekao, tym niemniej klienci tych instytucji nie mają się czym przejmować.
2. Po drugie, jeżeli nasze informacje się potwierdzą i PZU faktycznie kupi nie tylko Pekao ale i Pioneera, od połączenia formalnego do operacyjnego minie sporo czasu. Niestety w polskiej branży TFI nie ma historycznych przykładów na fuzje tak dużych podmiotów, ale można przyjąć, że cały proces nie potrwa krócej niż rok-dwa lata.
3. Tym bardziej na tym etapie nie wiadomo jaki pomysł na integrację funduszy zarządzanych przez obie spółki będzie miał nowy właściciel. Czy będzie chciał połączyć pod swoim szyldem fundusze działające teraz pod dwiema markami? Czy może fundusze Pioneera zostaną przy dotychczasowych strategiach inwestycyjnych i zmienią – jeżeli w ogóle – tylko nazwę? Czy – odwrotnie – zmienią strategie inwestycyjne i będą dalej działać pod dotychczasową marką?
4. Jedno wiadomo na pewno. Przez ostatnie pięć lat różne fundusze inwestycyjne PZU trzy razy zdobyły Złoty Portfel „Parkietu" – nagrodę przyznawaną za strategie osiągające najwyższe stopy zwrotu. Funduszowi Pioneera ostatni raz udało się to w 2010 r., za wyniki wypracowane w 2009 r. Zarządzający PZU bardzo aktywnie podchodzą do swojej pracy – często zmieniają instrumenty finansowe w portfelach. Daje to szanse na osiąganie wyższych zysków, jednocześnie stwarza większe prawdopodobieństwo strat. Piotr Bień, wiceprezes TFI PZU, w niedawnym wywiadzie udzielonym „Parkietowi" powiedział wprost, że wzięcie odpowiedzialności za to ryzyko, jest właśnie tym, za co zarządzający dostają – niemałe – pieniądze.