Gospodarka pędzi, inflacja szaleje, na rynku finansowym hossa, czuć wszechobecną nadpłynność taniego pieniądza... To dobry grunt dla takich firm inwestycyjnych jak np. TDJ?
Ostatnie półtora roku było czasem absolutnie bez precedensu. Pierwszy raz w historii zatrzymała się cała globalna gospodarka. Mieliśmy do czynienia z trzema kryzysami naraz: podażowym, popytowym, oraz obserwowaliśmy kryzys nastrojów i niepewności rynkowej. Do tego doszła ogromna odpowiedź monetarna banków centralnych i fiskalna rządów, co uchroniło nas przed najgorszymi możliwymi skutkami tego kryzysu. Dzisiaj, rok później, obserwujemy mocne odbicie strony popytowej. Jesteśmy na górze hossy. Konsumenci wydają środki zarówno z kieszeni 2021 roku, jak i środki zaoszczędzone w roku 2020. Ciągle borykamy się z trudnościami podażowymi, przerwanymi łańcuchami dostaw, co napędza inflację i destabilizuje rynek. Jednocześnie w Polsce mamy rekordowo niskie bezrobocie na tle całej Unii Europejskiej i galopujący wzrost płac. To są wskaźniki pokazujące destabilizację. I nadmiar pieniądza.
Co dalej? Jak rysuje się przyszłość?
Tzw. przysłowiowa waza z ponczem na przyjęciu w rozumieniu polityki gospodarczej będzie wycofywana. Czeka nas zaostrzenie polityki pieniężnej i fiskalnej. Mamy nadzieję, że to będzie proces uważny i stopniowy, aby utrzymać tę dobrą dynamikę gospodarczą, jaką udało się wykreować.
Naszym podstawowym założeniem jest, że gospodarka będzie się dalej rozwijać. Taniego pieniądza będzie mniej, a inflacja powinna zmaleć w przyszłym roku. Zakładając niskie bezrobocie i rosnące płace, jesteśmy na ścieżce inwestycyjnej. Pomimo wszystko nie jest dobrą opcją zwlekanie i czekanie z inwestycjami. Wręcz przeciwnie.