Rząd założył alternatywny scenariusz rozwoju naszej gospodarki w aktualizacji programu konwergencji. Nie przewiduje on spełniania najważniejszego kryterium z Maastricht – deficytu finansów publicznych – do 2012 r. Zdaniem ekonomistów jest on znacznie bardziej prawdopodobny niż podstawowy, przekazany Komisji Europejskiej.
– Ministerstwo Finansów uważa, że istnieje duże zagrożenie realizacji gorszego scenariusza, dlatego zamieściło go w aktualizacji, aby w razie pogorszenia sytuacji móc się do niego odwołać – twierdzi Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowego.
Wynika z niego, że w 2012 roku deficyt będzie bliski 5 proc. PKB, a nie 2,9 proc., czego oczekuje Komisja Europejska. Ma to być efekt niższego wzrostu gospodarczego. Rząd tłumaczy, że wówczas nie zdoła zredukować wydatków publicznych w takim stopniu, jak przewiduje reguła wydatkowa, bo to wiązałoby się z ryzykiem nadmiernego ograniczenia ożywienia gospodarczego.
Liczba pracujących wzrastałaby wówczas znacznie wolniej, a dynamika spożycia prywatnego zamiast wynieść w 2012 r. o blisko 5 proc., nie osiągnie nawet 4 proc. – Nawet przy wyższym wzroście PKB radykalne obniżenie deficytu jest mało realne, mam wrażenie, że rząd zapisał ścieżkę wysokich cięć, bo tego oczekiwała Bruksela, a nie dlatego, że jest to możliwe – mówi Kalisz. Szacunki banku mówią o poziomie 3,5 proc. PKB deficytu na 2012 rok.
Także prof. Andrzej Wernik z Akademii Finansów uważa, że alternatywny scenariusz bliższy jest temu, co może nas czekać. – Przyszłość nie jest tak jednoznaczna, jak by chcieli politycy – wyjaśnia. Ekonomista podkreśla, że nawet w bazowym scenariuszu prawdopodobieństwo obniżenia w ciągu jednego roku deficytu o 3 punkty procentowe jest mało prawdopodobne. – Chyba że rząd szykuje podwyżkę podatków na 2012 rok – spekuluje prof. Wernik.