– Samorządy to elity lokalne i regionalne. Bez ich zaangażowania, dbałości o tzw. małe ojczyzny, Polska nie będzie się rozwijała – mówił wczoraj na Kongresie XX-lecia Samorządu Terytorialnego w Poznaniu prezydent Lech Kaczyński.
– Nie ma państwa i samorządu. Samorząd jest immanentną częścią państwa, częścią władzy publicznej z wyborów powszechnych – wtórował mu Jan Olbrycht, eurodeputowany, a wcześniej m.in. marszałek województwa śląskiego. Podkreślał, jak wielki wysiłek włożyli samorządowcy w to, by o władzy przestano mówić „oni”, lecz „my”, „nasza gmina”, „nasz powiat”.
Jak mówił z kolei Piotr Uszok, prezydent Katowic i współprzewodniczący Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, Polska jest jedynym chyba państwem w Europie, gdzie kwestia relacji rządu i samorządu jest uregulowana, a wszystkie główne korporacje samorządowe zasiadają w jednej komisji.
O sukcesie reformy oraz koniecznych zmianach mówili m.in. ojcowie reformy – profesorowie Michał Kulesza, Jerzy Regulski i Jerzy Stępień.
Dużo kontrowersji wzbudził wywiad „Rz” z ministrem spraw wewnętrznych Jerzym Millerem. Minister zwracał uwagę, że liczba powiatów w pewnym sensie jest anachroniczna. Ustalano ją, uwzględniając podziały historyczne, gdy do stolicy powiatu miało być na tyle blisko, by furmanką obrócić w jeden dzień w dwie strony.