Dobrzy menedżerowie zaczynają się dusić w korporacjach, nie czują się spełnieni. Odchodzą, bo wiele banków nie docenia swoich ludzi – tłumaczy Paweł Adamiak, wiceprezes Domu Kredytowego Notus. On i jego czterech kolegów trzy lata temu zdecydowali się opuścić bankowe biurka i założyć własny interes. Dziś Notus jest jednym z największych w kraju pośredników-doradców. Jego właściciele chcą sprzedać 75 proc. akcji. Firmą było zainteresowanych ponad 20 instytucji, na krótkiej liście inwestorów zostało pięć.
Sukces Notusa zachęca innych. Krzysztof Barembruch pracował m.in. w Banku Gdańskim, w firmach zarządzających narodowymi funduszami inwestycyjnymi, w PZU Życie. Rzucił pracę w instytucjach finansowych i zainwestował w wrocławską firmę A-Z Finanse, którą założyło dwóch menedżerów. Ziemowit Stempin zrezygnował z posady dyrektora w Banku Zachodnim WBK i razem z Bartoszem Sobierajskim (który też złożył wymówienie w BZ WBK) otworzył Homest Swiss. Nie żałują decyzji. Stempin mówi o niesamowitych perspektywach rozwoju pośrednictwa finansowego w Polsce: – Rynek jest bardzo duży i się powiększa. Wystarczy spojrzeć na dynamikę przyrostu kredytów hipotecznych i pożyczek gotówkowych – tłumaczy. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku Polacy pożyczyli z banków przy pomocy pośredników finansowych 11,6 mld zł. Natomiast wartość sprzedanych przez nich produktów inwestycyjnych to 1,4 mld zł. – Polacy zaakceptowali taki kanał dostępu do usług finansowych. W tej kwestii jesteśmy podobni do Brytyjczyków. Wolimy, jak ktoś nam doradzi najlepsze rozwiązanie – mówi Krzysztof Kujawski z MultiBanku.
Jednak oprócz rynku rośnie też konkurencja. Na początku 2005 r. w portalu internetowym Onet.pl pod hasłem pośrednictwo finansowe kryło się ponad 200 rekordów. Dziś jest ich 997.
Jednak dużych pośredników ogólnopolskich można policzyć na palcach obu rok. Za to tych małych, działających lokalnie jest już kilkaset. Firmę pośrednictwa może założyć bowiem każdy, kto prowadzi działalność gospodarczą. Nikt nie liczy, ile ich jest, nikt ich nie nadzoruje ani nie sprawdza umiejętności. A przecież pracownicy takich firm doradzają laikom, co powinni zrobić ze swoimi pieniędzmi. Branża coraz częściej mówi o potrzebie licencjonowaniu zawodu. Pomysł popiera też Stanisław Kluza, szef Komisji Nadzoru Finansowego.
Na razie jednak to tylko zapowiedzi. Kto może, korzysta z nieograniczonego dostępu do tego biznesu. Tym bardziej że niewiele trzeba, aby wyjść dzięki niemu na swoje. Żadna z firm się nie przyzna, jakie prowizje pobiera od instytucji finansowych. Tajemnicą poliszynela jest, że prowizja za kredyt hipoteczny wynosi od 0,5 do 2 proc. jego wartości, a za pożyczkę gotówkową 5 – 10 proc. Wystarczy więc pośredniczyć w ciągu miesiąca w udzieleniu dwóch dużych kredytów hipotecznych, żeby zarobić kilka tys. zł.